30 kwietnia 2021

Bitwy pancerne pod Grodnem z 22 czerwca 1941 r., których nie było

22 czerwca 1941 r. pod Grodnem doszło do walk pomiędzy niemieckimi dywizjami piechoty a sowieckimi dywizjami pancernymi. Niemcy - mimo że nie posiadali ani jednego czołgu - wyszli z nich zwycięsko. W celu uniknięcia jeszcze większej kompromitacji sowieccy oficerowie sfałszowali meldunki i raporty tworząc z tych bitew starcia pancerne, których nigdy nie było.

Dziś po raz kolejny wracamy na Front Wschodni, który jest kopalnią mniej lub bardziej znanych bitew wymagających obalenia krążących wokół nich mitów, niedomówień czy kłamstw. Wydaje się, że prawda dotyczącą omawianych dziś starć z sowieckiej perspektywy zawiera się tylko do tego, że miały miejsce. Reszta to już radosna twórczość oficerów i sztabowców, a że papier wszystko przyjmie, potem trzeba to prostować. Niestety w wielu przypadkach takie działania zaczynają żyć swoim życiem i na stałe wpisują się w świadomość wielu osób.
 
Do ataku!
22 czerwca 1941 r. o godz. 03:25 - po przygotowaniu artyleryjskim oraz nalocie Luftwaffe - z obszaru Puszczy Augustowskiej na wschód od Augustowa, w kierunku na Grodno - swoją część Operacji "Barbarossa" rozpoczęła 8. Infanterie-Division (dowódca: Generalmajor Gustav Höhne) wchodząca w skład VIII. Armee-Korps (dowódca: Generaloberst Walter Heitz) z 9. Armee (dowódca: Generaloberst Adolf Strauss) działającej w ramach Heeresgruppe "Mitte" (dowódca: Generalfeldmarschall Fedor von Bock). Po sforsowaniu rzeki Wołkuszanki Infanterie-Regiment 38 (dowódca: Oberst Johann Eckhardt) bardzo szybko przełamał pierwsze sowieckie linie obronne i o godz. 05:30 dotarł do drogi łączącej wsie Hołynka i Kresówka. Równocześnie II./Infanterie-Regiment 28 oraz III./Infanterie-Regiment 28 przekroczyły Wołkuszankę pod wsią Młynek i po zaciętych walkach zdobyły wzgórze na zachód od wsi Stare Leśne Bohatery. Na prawym skrzydle dywizji I./Infanterie-Regiment 28 (dowódca: Major Bergener) zajął wzgórze nr 184 i podszedł pod wieś Starożyńce, gdzie do godz. 08:00 przełamał znajdujące się tam Sowieckie pozycje. Oba pułki nie napotkały większego oporu, więc do południa udało im się przeciąć drogę Sopoćkinie-Grodno. W tym czasie istotny dla omawianego tematu Infanterie-Regiment 84 (dowódca: Oberst Horst Großmann) znajdował się w odwodzie i maszerował w rejon Bartniki-Kopczany, oczyszczając przy okazji okoliczne bunkry obsadzone przez nieprzyjaciela. Dopiero o godz. 12:00 pułk otrzymał rozkaz wejścia na prawe skrzydło 8. Infanterie-Division w celu zajęcia mostów na rzekach Łosośna i Niemen. W tym celu zostało przydzielone mu wsparcie w postaci Aufklärungs-Abteilung 8 oraz 1./Stürmgeschutz-Abteilung 184. Podobnie jak inne pododdziały, także ta grupa nie napotkała większego oporu ze strony Sowietów, więc sprawnie nacierała na wieś Koniuchy.
 
5./II./Infanterie-Regiment 38 z 8. Infanterie-Division w czasie przemarszu. Data i miejsce nieznane
Źródło: http://lexikon-wehrmacht.de/Gliederungen/Infanteriedivisionen/8ID-R.htm
Rozpoznanie po Sowiecku
W międzyczasie - w związku z tym, że Niemcy posuwali się do przodu bardzo sprawnie - gen. por. Wasilij I. Kuzniecow - dowódca broniącej się na tym odcinku 3. Armii - postanowił włączyć do walki 11. Korpus Zmechanizowany (dowódca: gen. mjr Dimitrij K. Mostowienko), który nadal znajdował się w fazie formowania i nie był w pełni przygotowany do działań. Zgodnie ze stanem na 22 czerwca 1941 r. korpus ten posiadał 384 czołgów (281 T-26, 44 BT-2 i BT-5, 28 T-34, 20 ChT, 8 T-37/38/40, 2 KW-1 oraz 1 KW-2) i 141 samochodów pancernych (96 BA-10 i 45 BA-20). Niektóre sowieckie źródła podają, że było to tylko 241 czołgów (141 T-26, 44 BT-5 i BT-7, 28 T-34, 19 ChT, 6 T-26T, 2 KW-1 i 1 KW-2). Różnica ta może wynikać z faktu, że wiele pojazdów było wówczas w naprawie. W skład 11. Korpusu Zmechanizowanego wchodziła m.in. 29. Dywizja Pancerna (dowódca: płk Nikołaj P. Studniew), która pomiędzy godz. 08:00 a 09:00 wyszła do rejonu ześrodkowania na południowy-zachód od Grodna. Siłę dywizji stanowiły 203 czołgi (159 T-26, 26 T-34, 16 ChT, 1 KW-1 i 1 KW-2) oraz 58 samochodów pancernych (38 BA-10 i 20 BA-20). Ponownie odnosząc się do innych źródeł, czołgów miało być tylko 66 (26 T-34, 22 T-26, 16 ChT, 1 KW-1 i 1 KW-2). Po godz. 09:00 płk Nikołaj P. Studniew poinformował dowódców pułków, że celem 29. Dywizji Pancernej jest uderzeniem na linię Sopoćikinie-Kalety, aby zlikwidować znajdujące się tam siły niemieckie. Jednocześnie do koszar w Grodnie - gdzie dywizja stacjonowała - trzeba było odesłać 3 000 żołnierzy, których jeszcze nie zdążono odpowiednio uzbroić i wyposażyć. 
W celu rozpoznania sytuacji, w stronę granicy (której zabroniono przekraczać) wyruszył 29. Batalion Rozpoznawczy. Chwilę później zameldował on, że 40 niemieckich czołgów (!) wraz z pułkiem piechoty zmotoryzowanej przełamało linie obronne 4. Korpusu Strzeleckiego i zmierzają dwoma kolumnami na Sopoćkinie oraz Grodno, osiągając już wieś Kalety. Nie wiem, co zobaczyli Sowieci - oczywiście oprócz wycofujących się w chaosie i panice swoich pododdziałów - ale na tym kierunku natarcia nie było ani jednego niemieckiego czołgu. Nacierająca tu 8. Infanterie-Division nie miała w swoim składzie pododdziału pancernego, a najbliższe dywizje pancerne (12. Panzer-Division i 19. Panzer-Division) znajdowały się odpowiednio ponad 80 km na północ i około 50 km na północny-zachód. Mało tego, nie było tam także żadnego zwartego pododdziału wyposażonego w transportery opancerzone.
 
Jak łatwo zauważyć, 22 czerwca 1941 r. - w rejonie natarcia 8. Infanterie-Division - nie było żadnej dywizji pancernej, a nawet zmotoryzowanej
Źródło: Der Feldzug gegen Sowjet-Russland : Band I. Operationen Sommer-Herbst 1941 vom 21. Juni - 6. Dezember 1941
W każdym razie - na podstawie tych nieprawdziwych informacji - o godz. 08:45 w stronę linii Racicze-Sopoćkinie-Sonicze wyruszyło około 100 czołgów z 57. Pułku Czołgów, a na jego lewym skrzydle - w kierunku na Stare Leśne Bohatery-Hołynka - około 50 czołgów z 59. Pułku Czołgów. Trzeba dodać, że oba pułki były pozbawione wsparcia piechoty i artylerii: 29. Pułk Zmotoryzowany miał zabezpieczać rzekę Łososinę i powstrzymać ewentualne niemieckie przełamanie na Grodno, a jego pozycje miały być z kolei osłaniane przez 29. Pułk Artylerii Haubic, znajdujący się pod wsiami Gibulicze i Małachowicze. O godz. 11:00 pojazdy z 57. Pułku Czołgów znalazły się w sektorze Naumowicze-Łabno-Ogrodniki, skąd wysłano pododdział rozpoznawczy. Ten po powrocie zameldował, że pod Hołynkami znajdują się niemieckie czołgi oraz batalion piechoty (już nie zmotoryzowanej?). Pomijając fakt, że nie było tam czołgów, to wątpliwe jest, że Sowieci dotarli z rozpoznaniem aż do Hołynek. Prawdopodobnie chodziło o drogę prowadzącą do tej wsi, gdzieś na wysokości miejscowości Koniuchy, a przynajmniej tak wynika z niemieckich relacji. Około godz. 12:00 sowieckie czołgi podjechały pod Koniuchy i Racicz, gdzie w rejonie wzgórze nr 213.9 uderzyły na skrzydło I./Infanterie-Regiment 28. Sowieci atakowali nieudolnie i małymi grupkami, więc Niemcom udało się odeprzeć pancerne natarcie. Na domiar złego na południe od Racicz skierowano 1./schwere Artillerie-Abteilung 445, który - wraz z Luftwaffe - odrzucił natarcie 57. Pułku Czołgów. Równocześnie 59. Pułk Czołgów uderzył w kierunku na Lipszczany i Rakowice, gdzie znajdował się Infanterie-Regiment 456 (dowódca: Oberst Werner Schmidt-Hammer) z 256. Infanterie-Division. We wsi Siołko doszło do bitwy, w której niemiecka artyleria przeciwpancerna zniszczyła 7 z 17 atakujących czołgów, a reszta uciekła w stronę Bohatyr Polnych. 

Sowieckie T-26 z 59. Pułku Czołgów zniszczone w rejonie wsi Bohatyry Polne 22 czerwca 1941 r. Wówczas pododdziały z 8. Infanterie-Division wyeliminowały 9 tych czołgów, ale nie wszystkie się zmieściły na zdjęciu
Źródło: Poligon 2015-04 nr 4 (51)
Bitwy pancerne, których nie było
W tym czasie wzmocniony Infanterie-Regiment 84 znajdował się przed wsią Koniuchy. Na jego szpicy nacierał Voraus-Abteilung w składzie: Aufklärungs-Abteilung 8, 3./Panzerjäger-Abteilung 8, 3./Pionier-Bataillon 8, 6./II./Artillerie-Regiment 44 i Zug z 1./Stürmgeschutz-Abteilung 184. Jako pierwsza do wsi Koniuchy wjechała Radfahr-Kompanie z Aufklärungs-Abteilung 8, która została tam zaatakowana przez sowieckie czołgi (według Niemców było ich 20-30). Wysunięty patrol natychmiast poinformował resztę o zagrożeniu. Jak wspomina Leutnant Horst Slesina z Aufklärungs-Abteilung 8: "Ostrzeżenie elektryzuje nas i przenika do szpiku kości, na chwilę powodując poczucie niepewności. Czołg to śmiertelny wróg piechoty". Dowódcy pododdziałów próbowali opanować powstałe zamieszanie i przygotowywali swoich żołnierzy do doparcia ataku. Do przodu skierowano 3./Panzerjäger-Abteilung 8, 6./II./Artillerie-Regiment 44 oraz dwa dostępne StuG III Ausf. D, dla których będzie to pierwsze starcie z sowieckimi czołgami. Działa szturmowe ustawiły się po obu stronach wąskiej drogi, artyleria czekała na pozycjach, a żołnierze szybko okopywali się obok zabudowań, pomiędzy którymi schowano niebiorące udziału w walce pojazdy. Nastąpiło nerwowe oczekiwanie."Aż wreszcie są! Pojazdy pomalowane są na ziemisto-brązowy kolor, widać ich długie lufy - tam jedzie pięć, tu sześć i jeszcze kilka kawałek dalej. Bardzo szybko identyfikujemy ich typy - lekkie oraz średnie czołgi w asyście kilku opancerzonych samochodów zwiadowczych" - opisuje Leutnant Slesina. 
Sowietów przywitał zmasowany atak artylerii. Dwa StuG III Ausf. D w pierwszej kolejności wzięły na cel ciężki KW-2, który w wyniku ostrzału eksplodował. Chwilę później kolejnych pięć maszyn także płonęło, ale mimo to sowieckie czołgi nacierały na niemieckie pozycje, omijając wraki. Na szczęście dla Niemców ataki pododdziałów z 57. i 59. Pułku Czołgów były chaotyczne i nieskoordynowane. Czołgi uderzały grupami, a gdy jedna została wybita - w jej miejscu pojawiała się kolejna, która również była skutecznie ostrzeliwana. Jak wspomina Leutnant Horst Slesina: "Cały ten piekielny taniec trwa tylko kilka minut. Ogień cichnie, nie mamy więcej celów. Ostatnie z czołgów zawróciły i skryły się w zagłębieniu terenu. Na pobojowisku buzuje 11 pochodni skrytych w kłębach dymu. Kolejne 3 wraki sowieckich czołgów stoją dokładnie przed naszym stanowiskiem. Atak zakończył się kompletnym niepowodzeniem". Trudno się nie zgodzić, gdyż Niemcy podczas tego starcia nie ponieśli praktycznie żadnych strat, nie licząc uszkodzonego StuG III Ausf. D. Biorąc pod uwagę sowieckie wspomnienia, w których można przeczytać, że walczono z dziesiątkami niemieckich czołgów - prawdopodobnie oba pułki ostrzeliwały się wzajemnie. Co prawda mogli oni pomylić działo szturmowe z czołgiem, ale tych było tam tylko dwa, a do dwóch potrafił chyba liczyć każdy sowiecki tankista, chociaż jak się zaraz okaże - nie jest to takie oczywiste.
 
Wbrew temu, co twierdzili po bitwie sowieccy oficerowie - 22 czerwca 1941 r. w Koniuchach Voraus-Abteilung z 8. Infanterie-Division zniszczył KW-2 z 57. Pułku Czołgów, co potwierdza poniższe zdjęcie. Na pierwszym planie stoi BA-10 z tej samej jednostki, którego spotkał identyczny los. Jak widać - wbrew powszechnej opinii - czołgi typu KW oraz T-34 można było zniszczyć StuG III z krótką lufą, a starcia pod Grodnem pokazały, że nie byli to "niezniszczalni" przeciwnicy
Źródło: Poligon 2015-04 nr 4 (51)
Sowieckie czołgi wycofujące się z rejonu Rakowic i Koniuch spotkały się z resztą - która dopiero miała rozpocząć natarcie - pod Bohatyrami Polnymi. Dowódca 57. Pułku Czołgów - mjr Czeriapkin - wspomina: "Po bombardowaniu ruszył na nas nie mniej niż batalion ze wsparciem czołgów i transporterów opancerzonych. To starcie pancerne nie zakończyło się na korzyść faszystów. Kiedy zapaliła się ponad połowa niemieckich czołgów i transporterów opancerzonych, przeciwnik rozpoczął odwrót. Pułk także poniósł straty. Czołgi T-26 i BT wyposażone w silniki benzynowe i posiadające słabe opancerzenie, wybuchały od pierwszego trafienia. Tylko KW i T-34 były niezniszczalne" (podkreślenia moje). Czy muszę punktować, co w tej relacji nie jest prawdą? Chyba nie. Przyjrzyjmy się kolejnemu opisowi tych walk ze strony sowieckiej, tym razem autorstwa kpt. Marczenki - zastępcy dowódcy 3. Batalionu z 59. Pułku Czołgów, który znajdował się w jednym z nielicznych "niezniszczalnych" T-34: "W połowie drogi do granicy spotkaliśmy się z nieprzyjacielskimi czołgami oraz transporterami opancerzonymi i z marszu zawiązaliśmy z nimi bój. Pamiętam, jak nasze szybkobieżne czołgi T-26 wpadły na nieprzyjacielskie czołgi T-III i T-IV [czyli PzKpfw III i PzKpfw IV], jak z przodu i po bokach mojej 'trzydziestki czwórki' zaczęły eksplodować niemieckie i nasze czołgi. Nasze eksplodowały częściej, ponieważ miały dwa razy cieńszy pancerz od niemieckich. Nie zapomnę, jak mój kierowca-mechanik Andriej Leonow rzucał się to w prawo, to w lewo, śpiesząc ze swoją niezniszczalną trzydziestką czwórką na ratunek towarzyszy i tak skupiał ogień wroga. Odrzuciliśmy Niemców na kilka kilometrów, ale oni po bombardowaniu i ostrzale artyleryjskim znowu ruszyli na nas i my, pozostawiając na wzgórzach płonące czołgi - zmuszeni zostaliśmy do odwrotu. Nie pamiętam, ile razy oni nas atakowali, ale Andriej twierdził, że odparliśmy 10 ataków" (podkreślenia moje). No cóż, jak widać sowieccy tankiści potrafili liczyć do dziesięciu. Nie są to jednak najbardziej twórcze relacje, bo fantazja najmocniej poniosła Szefa Sztabu 29. Dywizji Pancernej - płk. Kałanczuka, który barwnie opisuje: "Dywizja nie dochodząc do Sopoćkiń, na rubieży Łojki, Hołynka, Lipsk rozwinęła się w szyk bojowy, rozpoczęła zaciekły bój z czołgami T-III [PzKpfw III] i piechotą zmotoryzowaną przeciwnika. W tym boju szczególnie wykazały się nasze czołgi T-34 i KW: działając na przedzie naszych pancernych ugrupowań bojowych zaczęły one ostrzeliwać czołgi przeciwnika i rozbijać je jak orzechy, nie ponosząc żadnych strat. Idące za nimi czołgi T-26, BT-5 i BT-7 nanosiły miażdżące ciosy na czołgi przeciwnika i rozbijały transportery opancerzona z piechotą. Walka trwała około 35 minut, transportery opancerzone i czołgi przeciwnika oraz nasze T-26 i BT-5 paliły się jak świeczki, teren bitwy pokrył gęsty dym. Nasi czołgiści, pomimo słabszego opancerzenia, walczyli bohatersko, nie szczędząc życia bohatersko ginęli śmiercią walecznych. W końcu piechota przeciwnika wyskoczyła z płonących transporterów opancerzonych i została rozstrzelana ogniem na wprost z armat i karabinów maszynowych naszych wspaniałych czołgistów. Kiedy nasze T-34 i KW zmiażdżyły kolumny i szyk bojowy przeciwnika, zaczął on odwrót i został odrzucony z wielkimi stratami czołgów, transporterów opancerzonych i piechoty. Nasze pułki czołgów z batalionem rozpoznawczym odrzuciły przeciwnika od lasu na północ od Sopoćkiń. W tym boju przeciwnik stracił 34 transportery opancerzone, 21 lekkich czołgów T-III, do dwóch batalionów piechoty. Nasze straty to 27 czołgów T-26 i BT. KW i T-34 nie zostały zniszczone, ale wszystkie były postrzelane. Następnie, o godz. 12:00 podciągnął artylerię i czołgi. Pododdziały dywizji poddane silnym atakom lotnictwa i przeważających sił wroga odeszły na wschodni brzeg rzeki Łosośna, gdzie umocniły się i odpierały ataki wroga, broniąc się do 25 czerwca". W tym przypadku cały ten cytat wymagałby podkreślenia, co już Czytelnikom i sobie darowałem.
Wszystkie te powyższe relacje dotyczące rzekomej bitwy pancernej pod Grodnem z 22 czerwca 1941 r. są zmyślone na potrzeby sowieckiej propagandy i nie maja nic wspólnego z prawdą. Podczas starć we wsiach Siołko oraz Koniuchy nie było ani jednego niemieckiego czołgu, a jeżeli znajdowały się tam jakieś transportery, to były to pojazdy rozpoznawcze z Aufklärungs-Abteilung 8. Ponadto 57. i 59. Pułk Czołgów użył tego dnia zaledwie kilku T-34 i dokładnie dwóch KW, które - wbrew opisom - stracono we wsi Koniuchy. Jeden (KW-2) padł ofiarą StuG III Ausf. D z 1./Stürmgeschutz-Abteilung 184, a drugi (KW-1) ugrzązł w błocie i został porzucony. Trzeci (KW-1) był w tym czasie w naprawie i nie wziął udziału w tych walkach. Co do "niezniszczalnych" T-34, to Niemcy poważnie uszkodzili jeden, a drugi został w nocy porzucony w Grodnie. Starcie "pancerne" pod Grodnem 22 czerwca 1941 r., które pancerne było tylko po stronie sowieckiej i w ich raportach, zakończyło się jednoznacznym niemieckim zwycięstwem, którzy nacierali dalej. Resztki 57. i 59. Pułku Czołgów zostały zmuszone do wycofania się za Grodno. 
Wieczorny raport 8. Infanterie-Division z 22 czerwca 1941 r. podawał, że dywizja zniszczyła  ponad 20 sowieckich czołgów. Jednakże w meldunku dziennym następnego dnia liczba ta została powiększona do 105-110 tego typu pojazdów. Równocześnie meldunek meldunek 9. Armee informował, że 22 czerwca 1941 r. w pasie armii zniszczono 180 czołgów wroga, z czego aż 80 przypadło na 8. Infanterie-Division. Różnice te wynikały z tego, że gdy po odparciu wszystkich sowieckich ataków dywizja ruszyła dalej, trafiła na liczne porzucone lub zniszczone przez Luftwaffe czołgi, które niesłusznie zaliczyła sobie na konto. Tak więc z tych 80-110 wyeliminowanych czołgów z 29. Dywizji Pancernej prawdopodobnie tylko ponad 20 padło ofiarą 8. Infanterie-Division, a resztę trzeba przypisać awariom technicznym, porzuceniom wynikającym z innych czynników, własnemu ostrzałowi oraz bombowcom.

T-26 z 33. Dywizji Pancernej zniszczony 22 czerwca 1941 r. pod Nowym Dworem przez 2./Stürmgeschutz-Abteilung 210. Podczas tego starcia działa szturmowe oraz Infanterie-Regiment 481 z 256. Infanterie-Division wyeliminowały około 10 tych czołgów
Źródło: Poligon 2015-04 nr 4 (51)
Tymczasem - 22 czerwca 1941 r. o godz. 15:00 - jedna grupa pancerna z 65. Pułku Czołgów i 66. Pułku Czołgów z 33. Dywizji Pancernej (łącznie oba pułki posiadały 90 czołgów) uderzyła na południowy-wschód od Nowego Dworu. Doszło tam do starcia z Infanterie-Regiment 481 (dowódca: Oberst Friedrich Weber) z 256. Infanterie-Division i 2./Stürmgeschutz-Abteilung 210 (dowódca: Oberleutnant Schlesinger). W jego wyniku Niemcy zniszczyli około 10 T-26, z czego trzy przypadło na pododdziały piechoty. Sowieci szybko wycofali się i zajęli pozycje koło wsi Folwark Zajzda. Równocześnie druga dywizyjna grupa pancerna nacierała na Dąbrowę i Nowy Dwór. Do tej pierwszej miejscowości od północy zbliżał się Infanterie-Regiment 476, który wieczorem starł się w niej z Sowietami. Opór był jednak na tyle silny, że Niemcy zostali zmuszeni na obejście wsi od wschodu i zachodu, odizolowując broniących. W międzyczasie - o godz. 19:00 - z Nowego Dworu na południe ruszył Voraus-Abteilung "von Bornstedt" (dowódca: Major Eberchard von Bornstedt), który po około 3 km został zatrzymany przez silnie umocnione zgrupowanie pancerne z 33. Dywizji Pancernej i musiał zawrócić. Tymczasem - o godz. 22:00 - pododdziały z 162. Infanterie-Division (dowódca: Generalleutnant Hermann Franke) oczyściły Augustów. 
Podobnie jak w przypadku starć z "czołgami" 8. Infanterie-Division, tak i w tym przypadku sowieccy oficerowie z 33. Dywizji Pancernej meldowali o starciach z ogromną liczbą niemieckich czołgów, które co prawda zadały jakieś tam straty, ale zostały oczywiście wybite i odrzucone. Prawda - jak wiadomo - jest zupełnie inna, bo jedyne pojazdy pancerne z jakimi tego dnia walczyła 29. i 33. Dywizja Pancerna, to StuG III z 1./Stürmgeschutz-Abteilung 184 oraz 2./Stürmgeschutz-Abteilung 210, których łącznie było tam nie więcej niż 14 sztuk, czyli po 7 na dany rejon. Nie wliczam tutaj wzajemnego ostrzeliwania, bo wtedy faktycznie można stwierdzić, że Sowieci walczyli z czołgami, tyle że ze swoimi. 
 
Pododdziały z 8. Infanterie-Division przed mostem im. marsz. Józefa Piłsudskiego w Grodnie 23 czerwca 1941 r. Na pierwszym planie Mercedes-Benz 170V i oficerowie z Nachrichten-Abteilung 8, za nimi StuG III Ausf. D z 1./Stürmgeschutz-Abteilung 184, a w tle pionierzy z Pionier-Bataillon 8 naprawiający uszkodzoną przeprawę
Źródło: https://zhuanlan.zhihu.com/p/96401942
Konsekwencje
Dzięki fałszywym raportom z pierwszej linii dowództwo Frontu Zachodniego było przekonane, że na Grodno nacierają dwie dywizje pancerne i dwie zmotoryzowane. W związku z tym gen. armii Dimitrij G. Pawłow 22 czerwca 1941 r. o godz. 21:30 nakazał przeprowadzić kontrnatarcie siłami 6. Korpusu Zmechanizowanego, 11. Korpusu Zmechanizowanego i 36. Dywizji Kawalerii, nad którymi dowództwo objął gen. por. Iwan W. Bołdin. Jednakże 6. Korpus Zmechanizowany oraz 36. Dywizja Kawalerii znajdowały się albo na liniach obronnych, albo koncentrowały się pod Białymstokiem i żeby dotrzeć pod Grodno potrzebowały dwóch dni. 
Tymczasem wieczorem 22 czerwca 1941 r. - po odparciu sowieckiego zagrożenia - pododdziały z 8. Infanterie-Division wznowiły natarcie na Grodno. Równocześnie gen. por. Wasilij I. Kuzniecow - jako że nie miał łączności ze sztabem Frontu Zachodniego - rozkazał wycofać się z miasta po uprzednim zniszczeniu składów wojskowych oraz mostów na Niemnie. Jednakże jeden most drogowy przetrwał wysadzenie, jakby chciał ułatwić Niemcom natarcie na wchód i szybkie zniszczenie ZSRS. Otworzono go 27 listopada 1930 r., a nosił on imię marsz. Józefa Piłsudskiego...
Jako że Sowieci wycofywali się, a właściwie uciekali w panice, 8. Infanterie-Division wykorzystała zamieszanie i 23 czerwca 1941 r. 1.(Radf.)/I./Infanterie-Regiment 84 (dowódca: Leutnant Friedrich Proske) i drużyna średnich moździerzy (dowódca: Obergefreitera Schatzke) z 4./I./Infanterie-Regiment 84 o godz. 08:50 zajęły wyżej wymieniony most, tworząc przyczółek na północnym brzegu Niemna. Do południa Infanterie-Regiment 84 oczyścił miasto z resztek sowieckich wojsk i Grodno zostało zajęte prawie bez walk. Zarówno 8. Infanterie-Divison, jak i sąsiednia 256. Infanterie-Division ruszyły dalej. 24 czerwca 1941 r. Voraus-Abteilung "von Bornstedt" oraz Infanterie-Regiment 481 miały nacierać na linię Indura-Łunna. W tym czasie Infanterie-Regiment 456 miał osłaniać północe skrzydło dywizji w rejonie Bielany-Kulowce-Bakuny-Strupka-Radziewicze, a następnie skierować się na wieś Jaśkiewicze. Dowództwo 256. Infanterie-Division nie wiedziało, że od Białegostoku na jej południowe skrzydło zmierza około 1 000 sowieckich czołgów. Jest to temat na osobne opracowanie, które także powstanie, gdyż oficerowie z Grupy Konno-Zmechanizowanej gen. por. Iwana W. Bołdina również widzieli oraz zniszczyli (sic!) niemieckie, albo raczej "faszystowskie" czołgi, których nie było.

Most drogowy im. marsz. Józefa Piłsudskiego w Grodnie, który oparł się sowieckim ładunkom wybuchowym i pomógł Niemcom szybko i sprawnie pokonać Niemen. Zapewne Marszałek były dumny
Źródło: https://fotopolska.eu/Grodno_%D0%93%D1%80%D0%BE%D0%B4%D0%BD%D0%B0/b292418,Most_im_Marszalka_Jozefa_Pilsudskiego.html?f=1377165-foto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz