Powszechnie uważa się, że
Sturmgeschütz III był jednym z najlepszych oraz najskuteczniejszych niemieckich
pojazdów bojowych II wojny światowej. Wyprodukowany w ilości około 9 000
egzemplarzy w latach 1940-1945 - dzięki niskiej sylwetce, w miarę solidnemu
opancerzeniu, a także bardzo celnej i skutecznej armacie - stanowił duże
zagrożenie na obu frontach. Prawda jest jednak taka, że StuG III, jak i
konstrukcje mu podobne, stał się pewnego rodzaju "zabójcą
Panzerwaffe" i Niemcy zrobili błąd kontynuując produkcję tych pojazdów,
zamiast skupić się na potrzebach wojsk pancernych. Jaka była realna wartość
dział szturmowych na polu walki? Czy oprócz miejscowych sukcesów taktycznych
pojazdy te odegrały jakąś większą rolę? Skąd w ogóle wziął się pomysł na działo
szturmowe? Zapraszam na dzisiejszy artykuł.
Geneza powstania
O ile po I wojnie światowej za rozwój broni pancernej
w Niemczech (i Austrii) wzięli się m.in. Heinz Guderian (z nieco przesadzonym
wkładem), Oswald Lutz, Walter Nehring, Fritz Heigl, Ludwig Ritter von
Eimannsberger, Otto von Stülpnagel czy Wilhelm von Natzmer, tak o artyleryjski
samobieżny pojazd wsparcia piechoty ubiegał się ówczesny Oberst Erich von
Manstein. W 1935 r. rozpoczął on działania mające doprowadzić do stworzenia
działa szturmowego, wydając obszerne opracowanie na temat potrzeby wdrożenia
specjalnego pojazdu bezpośredniego wsparcia piechoty, który byłby uzbrojony w
armatę. Bynajmniej nie był on jednak prekursorem takiego rozwiązania, bo tylko
wyciągnął na światło dzienne potrzeby oraz doświadczenia, jakie nabyto podczas
Wielkiej Wojny. Zresztą sam Oberst von Manstein przyrównał w swojej pracy
wykorzystanie artylerii szturmowej do baterii wsparcia z I wojny światowej.
Błędem jest więc twierdzenie, że to Erich von Manstein wynalazł nowy rodzaj
broni (co może sugerować nazwa, czyli 'Sturmgeschütz'), bo wykonywała ona to samo
zadanie, co inne pojazdy pancerne lub opancerzone podczas pierwszego światowego
konfliktu zbrojnego, tj. bezpośrednie wsparcie piechoty w ataku na pozycje przeciwnika.
Podczas I wojny światowej Niemcy korzystali bowiem z
Infanterie-Begleit-Batterien, co można przetłumaczyć jako 'baterie artylerii
towarzyszącej piechoty', na które składały się standardowe działa polowe
7,7-cm-FK 96/16 z zaprzęgiem konnym. Reichswehr doceniła zastosowanie takiego
rozwiązania i postanowiła zastąpić tradycyjne konie - mechanicznymi, a koła -
gąsienicami. W wyniku tego powstały ciągniki gąsienicowe, oczywiście do celów
cywilnych, żeby można je było wytwarzać w zgodzie z Traktatem Wersalskim.
Pierwsze tego typu pojazdy zbudowały na przełomie 1926/1927 r. berlińskie
zakłady Deutsche Kraftpfung Gesellschaft mbH. Nie wdając się w szczegóły
konstrukcyjne, ciągniki gąsienicowe WD Z50 były ciężkie i wolne, a wykorzystany
silnik - problemowy w użyciu, bo mimo że trwały, miał niską sprawność. W każdym
razie w ramach prac rozwojowych jeden taki pojazd przerobiono w coś na kształt
działa samobieżnego do wsparcia piechoty, uzbrojonego w 7,7-cm-FK 96/16.
Okazało się jednak, że jest to niezbyt mobilne rozwiązanie, więc zdecydowano
się na poszukiwanie czegoś innego. Równocześnie w Essen zakłady Krupp &
Sohn A.G. opracowały znacznie lepsze podwozie do tego samego działa. Był to
pojazd zbudowany od podstaw, a nazwano go 'leichte Selbstfahrlafette', czyli lekkie
działo samobieżne. W latach 1930-1933 testowano to rozwiązanie wprowadzając
liczne modyfikacje, ale ostatecznie prace nad nim nie były kontynuowane.
Podobnie było z maszyną nazwaną Räder-Ketten-Schlepper (ciągnik
kołowo-gąsienicowy), który w październiku 1930 r. skonstruowały zakłady Maffei
z Monachium.
Jak widać, Oberst von Manstein w 1935 r. powrócił
tylko do rozwiązań, które wcześniej próbowano już wdrożyć, ale z marnym
skutkiem. Wydawało się jednak, że jeżeli powstanie pojazd, który będzie mobilniejszy,
łatwiejszy w obsłudze, bardziej niezawodny, a zarazem skuteczny w walce -
wojsko zainteresuje się nim na tyle, że wprowadzi go na stałe do uzbrojenia. O
ile z Reichswehr teoria ta mogła nie przerodzić się w praktykę, tak nowo
powstały Wehrmacht oraz remilitaryzacja III Rzeszy - dawały nadzieję.
Räder-Ketten-Schlepper produkcji zakładów Maffei z Monachium, czyli jeden z "przodków" StuG III
 |
Źródło: Wojsko i Technika Historia nr 1/2019
|
Problemowy StuG
W uproszczeniu Oberst Erich von Manstein chciał, aby
istniejąca już artyleria weszła na wyższy poziom technologiczny. Wymagania na
opracowanie działa szturmowego powstały już 15 czerwca 1936 r. Donośność działa
o kalibrze minimum 7,5 cm ustalono na 4 km, a wysokość pojazdu miała być nie
większa niż wzrost stojącego człowieka, przez co nie można było zastosować
obracanej wieży. Dzięki temu Sturmgeschütz był lżejszy, co pozwalało na
zwiększenie grubości pancerza czołowego, który początkowo miał chronić przed
pociskami z działek do kalibru 2 cm. Co do boków kadłuba, to uznano, iż
wystarczy, aby były odporne na ostrzał broni palnej. Oberst von Manstein był
zadowolony z takich założeń, bo przekroczyły one jego oczekiwania. Chciał on
bowiem, aby pojazd ten nie miał zbyt grubego opancerzenia, a jego największą
cechą była wysoka mobilność i bardzo dobra widoczność dla załogi.
Po konsultacjach uznano, że działo szturmowe będzie
przede wszystkim odpowiedzialne za zwalczanie gniazd karabinów maszynowych,
więc zasięg skutecznego ognia na poziomie 4 km miał być wystarczający, pomimo
że piechota nalegała na zwiększenie go do aż 7 km. Jednocześnie zastanawiano
się, czy funkcji Sturmgeschütz nie połączyć z rolą Panzerjäger ("łowca
czołgów", błędnie zwany "niszczyciel czołgów"), które także planowano wdrożyć. Ostatecznie zdecydowano, że piechota dostanie po prostu
nieskomplikowane i tanie w produkcji działo szturmowe nad którym czuwał zespół
w składzie: Erich von Manstein - mianowany na stopień Generalmajor - oraz
Oberst Walter Model i Major Hans Röttiger. Jako że nad, bądź co bądź, pojazdem
pancernym pracowała artyleria z piechotą, dowództwo Panzertruppen wyraziło
niemałe oburzenie, gdyż chciało kontrolować wszystko, co miało wspólnego z
pancerzem i armatą, a przede wszystkim nie pasował im podział budżetu.
Ostatecznie jednak pancerniacy nie ugrali zbyt wiele i dopiero pod koniec 1943
r. niektóre pododdziały wyposażone w Sturmgeschütze weszły pod rozkazy Panzertruppen.
StuG III Ausf. A używany jako pojazd szkoleniowy w Artillerie-Lehr-Regiment. Zdjęcie wykonano w ośrodku szkoleniowym w Jüterbog wiosną 1940 r.
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018
|
Krótka charakterystyka
Kiedy wszystkie konflikty zostały chwilowo wyjaśnione
- przystąpiono do konkretnych prac. Zgodnie uznano, że na podwozie działa
szturmowego wykorzystać trzeba rozwiązanie już istniejące, więc pierwsze
prototypy zbudowano na bazie późniejszych PzKpfw III Ausf. B serii II. W sumie
powstało 15 takich podwozi, a 5 wykorzystano do budowy pojazdu nazwanego
wówczas 7,5-cm-Selbstfahrlafette, albo dla zmylenia - schwere
Panzerabwehr-Kanone. Nazwę "Sturmgeschütz", a ściślej mówiąc Gepanzerte
Selbstfahrlafette für Sturmgeschütz 7,5-cm-Kanone, wprowadzono dopiero 28
marca 1940 r. Ta "Opancerzona Samobieżna Laweta do Działa
Szturmowego" wskazywała niejako, że jest to wóz drugiej kategorii, gdzie
lekką pancerną nadbudowę osadzono na gotowym podwoziu, mimo że Sturmgeschütz
odbiegał od koncepcji wozów z "Gepanzerte" w nazwie.
W każdym razie, jako że z powodów
finansowo-organizacyjnych budowa podstawowego czołgu średniego, jakim był
wówczas PzKpfw III, nie szła zbyt dobrze, StuG zszedł na boczny tor. W połowie
lat 30. Niemcy nie mieli jeszcze możliwości wytwarzania na dużą skalę płyt
pancernych grubych na więcej niż 25 mm, które stanowiły podstawę pancerza
czołowego nowego działa szturmowego. Niestety nie było możliwości
zainwestowania w walcownie, gdzie można było wytwarzać płyty pancerne o
grubości do 50 mm, gdyż - po pierwsze - koszty były zbyt duże, a po drugie -
jeszcze większe było zapotrzebowanie Panzertruppen na czołgi średnie. Dowództwo
wojsk artyleryjskich dopiero musiało wywalczyć sobie to, aby plany zbrojeniowe
objęły w równym stopniu także ich działa szturmowe. Znamienne jest, że kilka lat później o to samo będą zabiegać pancerniacy...
Budowa tego pojazdu w tzw. "serii zerowej"
miała na celu sprawdzenie wszystkich założeń teoretycznego użycia dział
szturmowych w działaniach bojowych. Te pięć dział szturmowych nie wykorzystano
jednak nigdy na froncie, ale ich poligonowa rola trwała aż do jesieni 1941 r.
Jak łatwo zauważyć, finalny StuG III odbiega od tego, czym był powstały jeszcze na przełomie 1926/1927 r. ciągnik gąsienicowy WD Z50 uzbrojony w 7,7-cm-FK 96/16
 |
Źródło: Wojennyje maszyny nr 18 - StuG III, cz. 1
|
Produkcja i pierwsze pododdziały
Po intensywnych testach działa szturmowe poddano kilku
modyfikacjom, o których nie będę się rozpisywał, bo jest mnóstwo opracowań na
ten temat. W końcu na przełomie września i października 1939 r. StuG III Ausf.
A na podwoziu PzKpfw III Ausf. F, uzbrojone w 7,5-cm-StuK 37 L/24 trafiły do
wojska. Zgrupowano je w Artillerie-Lehr-Regiment w Jüterbog pod Berlinem,
której zadaniem było opracowanie zasad użycia oraz procedur obsługi nowych
pojazdów.
Sama produkcja Sturmgeschütze ruszyła dopiero pod
koniec 1939 r. i jak na razie była na niskim poziomie: styczeń 1940 r. - 1
szt., luty - 3 szt., marzec - 6 szt., kwiecień - 10 szt. i maj - 10 szt. Te 30
pojazdów (potem dobudowano kolejne 20 szt.) traktowano nieco jako uzupełnienie
innego sprzętu pancernego, a szczególnie czołgów, ku uciesze dowództwa
Panzertruppen. Z taką liczebnością nie można było stworzyć wielu pododdziałów, tym
bardziej, że problem stanowiła produkcja także innych specjalnych pojazdów
przeznaczonych dla takich jednostek, czyli Sd.Kfz. 252 (amunicyjny) i Sd.Kfz.
253 (obserwacyjny). Ten drugi na większą skalę zaczęto montować dopiero w marcu
1940 r., a pierwszy - 3 miesiące później.
Dysponując ograniczoną liczbą sprzętu postanowiono
początkowo stworzyć kilka samodzielnych baterii. Pierwsza z nich -
Sturmgeschütz-Batterie 659 - powstała w styczniu 1940 r., następna w marcu 1940
r. - Sturmgeschütz-Batterie 640, a dwie kolejne w kwietniu 1940 r. -
Sturmgeschütz-Batterie 660 i Sturmgeschütz-Batterie 665. Trzy pierwsze baterie
aktywowano 1 kwietnia 1940 r., a w maju doszła jeszcze jedna -
Sturmgeschütz-Batterie 666. W związku z tym, że nie posiadano wystarczającej liczby
dział szturmowych, kolejna - Sturmgeschütz-Batterie 667 - została powołana
dopiero 20 czerwca 1940 r., już w trakcie kampanii francuskiej. Wcześniej - 20
kwietnia 1940 r. - powołano Sturmgeschütz-Artillerie-Abteilung z.b.V. 600,
który miał nadzorować te samodzielne baterie pod względem organizacyjnym,
zaopatrzeniowym i szkoleniowym.
StuG III Ausf. B z Artillerie-Lehr-Regiment o nr podwozia '90113' (produkcja zakładów Alkett GmbH) podczas treningu na poligonie w Jüterbog, wiosna 1941 r.
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Zgodnie z tabelą organizacyjną KStN 445 z 1 listopada 1939 r.
Sturmgeschütz-Batterie miała składać się z trzech plutonów (1. Zug, 2. Zug i 3.
Zug) po dwa StuG III Ausf. A, dwa amunicyjne Sd.Kfz. 252 wyposażone w
jednoosiowe przyczepy amunicyjne Sd.Anh.32 oraz jeden obserwacyjny Sd.Kfz. 253.
W teorii na jedno działo szturmowe przypadał więc jeden wóz amunicyjny, który
mógł przewozić 64 naboje. Oprócz tego dwa leichte Beobachtungspanzerwagen
Sd.Kfz. 253 były w dowództwie baterii (wraz z dwoma samochodami terenowymi Kf.
15), sekcja amunicyjna posiadała 3-tonowe ciężarówki (Mercedes-Benz L3000, Opel
Blitz 36 lub Borgward B 3000), sekcja transportowa - trzy ciężarówki tego typu
i dwa pojazdy osobowo-terenowe, sekcja łącznościowa - ciągnik Sd.Kfz. 10, a
pluton techniczny - ciągnik półgąsienicowy Sd.Kfz. 9 z przyczepą
niskopodwoziową, cztery ciężarówki z częściami zamiennymi oraz mały samochód
warsztatowy Kfz. 2/40. Wszystko to dopełniało 11 motocykli z bocznymi koszami
przypadające na baterię.
Oczywiście nie oznacza to, że wymienione wyżej
Sturmgeschütz-Batterien miały od razu pełny skład maszynowy, a wręcz przeciwnie
- nie dość, że brakowało pojazdów specjalistycznych, to nie było przede wszystkim
także dział szturmowych. Dla przykładu w Sturmgeschütz-Batterie 660 zamiast
Sd.Kfz. 252 wykorzystywano szkolne podwozia PzKpfw I (odkryte od góry i bez
wieży), a PzBfWg I zastąpiły czasowo Sd.Kfz. 253. Z dostępnych zdjęć jasno
wynika, że jeszcze na przełomie 1940 i 1941 r. oznakowanie taktyczne pojazdów w
baterii było ciągłe, bez względu na ich rodzaj, gdyż brakowało sprzętu
bojowego.
Kolumna pojazdów należąca do Sturmgeschütz-Batterie 640 (na pierwszym planie StuG III Ausf. A), włączonej na czas Operacji "Fall Gelb" do Infanterie-Regiment Großdeutschland (mot.). Zdjęcie wykonano 11 maja 1940 r. niedaleko miejscowości Suxy
 |
Źródło: http://vn-parabellum.narod.ru/ger/stug3art.htm
|
Daleko idące zmiany i nowe wersje
produkcyjne
W związku z takim stanem liczbowym, artyleria
szturmowa na początku istnienia nie odegrała żadnej istotnej roli w działaniach
wojennych. Podczas walk we Francji w 1940 r. Niemcy byli w stanie wykorzystać
tylko trzy tego typu pododdziały z czego: Sturmgeschütz-Batterie 640 włączono
do Infanterie-Regiment Großdeutschland (mot.), Sturmgeschütz-Batterie 659 do
XIII. Armee-Korps, a Sturmgeschütz-Batterie 660 - do 3. Infanterie-Division.
Pod koniec czerwca 1940 r. dołączyła do nich jeszcze Sturmgeschütz-Batterie
665, która wzięła udział w walkach nad kanałem Ren-Marna.
Działa szturmowe zebrały bardzo korzystne recenzje i
sprawdziły się nie tylko w swojej podstawowej roli, ale także przyszłej – czyli
w walkach pancernych. W wyniku doświadczeń z kampanii francuskiej, już w lipcu
1940 r. zdecydowano, że trzeba zacząć formować dywizjony, bo bateria jest zbyt
ograniczona do spełniania założonych zadań. Na początku
Sturmartillerie-Abteilungen (zanim stały się Sturmgeschütz-Abteilungen) nie
powstały dla konkretnych dywizji, a raczej korpusów, gdzie miały być
wykorzystywane na odcinkach przełamania. Dwa pierwsze -
Sturmartillerie-Abteilung 184 i Sturmartillerie-Abteilung 185 - sformowano 10
sierpnia 1940 r., kolejne dwa 1 października - Sturmartillerie-Abteilung 190 i
Sturmartillerie-Abteilung 191, a dwa następne 25 listopada - Sturmartillerie-Abteilung
192 i Sturmartillerie-Abteilung 197. Jak to się stało, że tak szybko powołano
aż sześć dywizjonów? Było to możliwe przede wszystkim dzięki chwilowym
uprzywilejowaniu produkcji dział szturmowych i przeniesieniu jej z zakładów
Daimler-Benz A.G. do Alkett GmbH, gdzie powstała specjalna linia montażowa
tylko pod te pojazdy. Pozwoliło to terminowo zmontować zamówione 250 sztuk
nowych Ausf. B oraz wykonać dodatkową serię 50 pojazdów, co łącznie dawało
wyprodukowanych 300 StuG III Ausf. B.
Kolejna seria produkcyjna 50 egzemplarzy objęła już
nowe StuG III Ausf. C i rozpoczęła się w kwietniu 1941 r. Następnie wybudowano
kolejne 150 pojazdów, już w Ausf. D, które były niemal identyczne, a różniły
się wprowadzoną elektroniczną rozmównicą pokładową zamiast tub głosowych.
Ponadto pancerz w Ausf. C i Ausf. D wzmocniono nieco względem Ausf. A i Ausf.
B. Produkcja StuG III Ausf. D trwała od maja do września 1941 r., a łącząc
poprzednie wersje – wyprodukowano do tego czasu 550 tego typu pojazdów.
StuG III Ausf. B (D-Geschütz) podczas tankowania przed kolejnym treningiem. Widoczne na boku pancernej nadbudowy (było namalowane po obu jej stronach) oraz na tylnych błotnikach białe kółko informowało, że pojazd należy do 2./Sturmartillerie-Abteilung 185
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Reorganizacja
i nowe dywizjony
Niedługo po walkach we Francji postanowiono
przeorganizować pododdziały artylerii szturmowej (tabela organizacyjna KStN 446) wyłączając z
baterii dwa obserwacyjne Sd.Kfz. 253 i zastępując je jednym StuG III dla
dowódcy, co zwiększyło liczbę dział szturmowych do siedmiu. Ponadto oficer
ogniowy dysponował od teraz nieopancerzonym Kfz. 15 z radiostacją. Było to
sensowne rozwiązanie, gdyż przebywający w opancerzonym pojeździe dowódca nie
narażał się tak bardzo na ogień nieprzyjaciela. Zgodnie z etatem dywizjon
liczył 500 żołnierzy, z czego 125 przypadało na baterie liniowe. Oprócz siedmiu
StuG III Ausf. A-D i trzech Sd.Kfz. 253 do dyspozycji miało być aż pięć Sd.Kfz.
9 z lawetami. Co do wozów obserwacyjnych, to niedługo później w ogóle wyłączono
je z dywizjonów - bo nie sprawdziły się podczas działań bojowych - i zastąpiono
je działami szturmowymi. Podobny los spotkał amunicyjne Sd. Kfz. 252, które od
początku wydawały się nietrafionym pomysłem, zajmującym niepotrzebnie etaty.
Ich liczbę zredukowano do jednego na pluton.
Jak już wspomniałem, w okresie sierpień-listopad 1940
r. powstało sześć Sturmartillerie-Abteilungen. Kolejne utworzono pomiędzy lutym
a kwietniem 1941 r. także w Jüterbog. Były to już Sturmgeschütz-Abteilungen o
numerach: 201, 203, 204, 210, 226 i 243. Podczas działań w Jugosławii wiosną
1941 r. Sturmgeschütz-Abteilung 184 i 197 zostały włączone do 2. Armee, a
Sturmgeschütz-Abteilung 190 i 191 wraz z 12. Armee weszły do Grecji. Okazało
się, że działa szturmowe świetnie nadawały się do neutralizacji
nieprzyjacielskich pozycji ogniowych, włącznie z bunkrami, ale w tym przypadku
mówimy przede wszystkim o dywizjonach walczących w Grecji, bo te z 2. Armee nie
zdążyły wziąć konkretnego udziału w walkach.
StuG III Ausf. B z 1./Sturmgeschütz-Abteilung 184 czekają na transport powrotny do Niemiec. Zdjęcie wykonano w kwietniu 1941 r., pod koniec działań w Jugosławii
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Tuż przed rozpoczęciem Operacji
"Barbarossa", 13 czerwca 1941 r. Niemcom udało się powołać jeszcze
dwa dywizjony dział szturmowych: Sturmgeschütz-Abteilung 244 i 245. Łącznie do
dyspozycji było więc 14 pełnych dywizjonów i 5 baterii, nie licząc pododdziałów
z Waffen-SS, czyli SS-StuG-Batterie "LSSAH" i SS-StuG-Batterie
"Reich", które chrzest bojowy przeszły już na Bałkanach i w Grecji.
Jak widać założenie, aby każda Infanterie-Division miała do dyspozycji swój
Sturmgeschütz-Abteilung, było dalekie od realizacji. Jeżeli chodzi o liczbę
StuG III, latem 1941 r. było ich 377 i wszystkie pojechały na Front Wschodni.
Nie wdając się w szczegóły, działa szturmowe wzięły udział praktycznie we
wszystkich bitwach wspomagając piechotę. Oprócz oczywistych sukcesów, notowano
także porażki i straty sprzętowe do końca 1941 r. objęły w sumie 108
tych pojazdów.
Latem 1941 r. powołano kolejne trzy
dywizjony dla Heer (Sturmgeschütz-Abteilung 189, 177 i 202), a także dwie
baterie dla Waffen-SS (SS-StuG-Batterie "Totenkopf" i SS-StuG-Batterie
"Wiking"). Następne doszły w listopadzie i grudniu 1941 r.:
Sturmgeschütz-Abteilung 228, 232 i 209. Przy każdym z tych pododdziałów zasada
była taka sama: Powstał? To na front! Łącząc opór przeciwnika,
problemy logistyczne wojsk niemieckich oraz ekstremalne warunki pogodowe -
dywizjony dział szturmowych znalazły się w nieciekawej sytuacji, notując duże
straty, przez co niekiedy musiały zostać wycofywane do Niemiec w celu
przeformowania.
StuG III Ausf. C z 2./Sturmgeschütz-Abteilung 190. Zdjęcie wykonano we wrześniu 1941 r. w rejonie miasta Perekop. Po lewej, na błotniku, widoczne insygnium dywizjonu - Löwe ("Lew") - przez co jednostkę tę nazywano potocznie Löwen-Abteilung
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Ostatnia wersja z krótką lufą
W związku z rezygnacją z obserwacyjnych Sd.Kfz. 253
powstała koncepcja wprowadzenia nowej wersji. W listopadzie 1941 r. – zgodnie z
nową tabelą KStN 446 – zdecydowano się wprowadzić po 3 działa szturmowe na
pluton, czyli łącznie przypadało 10 StuG III na baterię - wliczając pojazd
dowódcy – i 30 na dywizjon. Oznaczało to, że nie przewidziano dział szturmowych
dla dowódców Sturmgeschütz-Abteilungen. Było to konsekwencją wcześniejszych
doświadczeń z użyciem pododdziałów wyposażonych w te pojazdy. W związku z ich
niewielką liczbą – często rozdzielano dywizjony na pojedyncze baterie i
włączano do najbardziej potrzebujących dywizji. W wyniku tego uznano, że lepiej
mieć więcej StuG III bojowych, niż marnować je dla dowódcy dywizjonu, gdyż ten
nierzadko zamiast dowodzić walką, organizował zaopatrzenie i obsługę dla swoich
baterii, które było rozlokowane nawet po około 100 km jedna od drugiej.
Oprócz tego okazało się, że - chcąc nie chcąc - StuG III
stosowano jako narzędzie do walki z czołgami przeciwnika. Było to nieuniknione
biorąc pod uwagę ilość sowieckiego sprzętu, ale równocześnie potwierdziło się,
że krótkolufowa 7,5-cm-StuK 37 L/24 nie nadaje się do tego, gdyż jej prędkość
początkowa pocisku (do 450 m/s) jest za niska. Wprowadzenie nowego pocisku
kumulacyjnego Pz.Gr.38.HL/B było tylko chwilowym rozwiązaniem, więc idąc za
przykładem czołgów, trzeba było wydłużyć lufę. Zanim to jednak nastąpiło,
pojawił się StuG III Ausf. E wyposażony w dowódcze środki łączności, czyli
radiostację FuG 16 i odbiornik FuG 15, oba ze swoją anteną. Wymagało to zmian
we wnętrzu pojazdu, aby się to wszystko zmieściło, ale dzięki temu udało się
upchać dodatkowe sześć nabojów, więc łącznie StuG III Ausf. E mógł zabrać 50
sztuk amunicji. Oprócz tego cechą charakterystyczną tej wersji był MG 34 we włazie
ładowniczego, co pozwalało na zniechęcanie do zbyt bliskiego podchodzenia.
Pierwsze tego typu pojazdu zeszły z linii produkcyjnej we wrześniu 1941 r.
Zamiast zamówionych 500 sztuk wytworzono tylko 284, gdyż produkcję przestawiono
później na wariant długolufowy. Łącznie zbudowano 834 StuG III Ausf. A-E, nie
licząc prototypów.
Ostatni krótkolufowy StuG III, czyli Ausf. E, ze Sturmgeschütz-Abteilung 210. Zdjęcie wykonano latem 1942 r. w rejonie Kaukazu. Wersję tę łatwo rozpoznać po dwóch antenach dla odbiornika FuG 15 i radiostacji FuG 16
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
StuG III Ausf. F/F8
Okazuje się, że Niemcy być może już w 1938 r. założyli, że StuG można wykorzystać do walki z pojazdami pancernymi
przeciwnika, bo czemu by nie? Miał on wszystko co potrzeba, ale do 1942 r. za
krótkie i za cienkie, co jednak nie stanowiło większego problemu. Z drugiej
strony wydaje się to trochę mało prawdopodobne. Przecież od początku miał to
być pojazd bezpośredniego wsparcia piechoty, a niemieckie dokumenty
(przynajmniej te dostępne) nie wskazują, żeby StuG miał być używany do walk
pancernych. Jednakże StuG III wyposażono w prawie taką samą armatę jak PzKpfw
IV, która przecież była zdolna do niszczenia czołgów. Pomysł ten wyszedł od
dowództwa artylerii, które uznało, że lepiej zamontować uniwersalne uzbrojenie,
które poradzi sobie nie tylko z wrogim stanowiskiem karabinu maszynowego, ale
także z pojazdem pancernym. Jak się okazało koncepcja ta była słuszna,
problemem była tylko długość lufy. O ile krótka nadawała się do podstawowej
roli, jaką miał spełniać StuG III, tak niezbyt dobrze radziła sobie ze
skutecznym zwalczaniem wrogiej broni pancernej na większym dystansie.
Prace nad dłuższą armatą do działa szturmowego
rozpoczęły się już w sierpniu 1938 r., co jasno wskazuje, że to nie
doświadczenia z 1941 r. wymusiły jej zastosowanie, a po prostu Niemcy nie
śpieszyli się z jej wdrożeniem, bo do tej pory nie było takiej potrzeby. 12
stycznia 1939 r. zakłady Krupp & Sohn A.G. otrzymały kontrakt na opracowanie
prototypu, a w czerwcu 1940 r. rozpoczęto próbne strzelania. Po wyeliminowaniu
problemu wyrzutu łusek po strzale, w październiku 1940 r. przerobioną armatę
zamontowano na drewnianej makiecie zabudowy StuG III. Takie rozwiązanie,
osadzone już na zwykłym podwoziu, zaprezentowano Adolfowi Hitlerowi 31 marca
1941 r. Führer docenił pomysł i 28 września 1941 r. Oberkommando der Wehrmacht
ogłosiło, że StuG III ma mieć zwiększone opancerzenie oraz długą armatę.
Równocześnie swoją propozycję nowego uzbrojenia miały przedstawiać zakłady
Rheinmetall-Borsing, ale okazało się, że ich komora nabojowa nie pasowała do
wnętrza pojazdu, a jej odrzut był zbyt duży. W związku z tym Waffenamt kazał
połączyć siły, przez co powstała armata mająca zamek i komorę nabojową od Krupp
& Sohn A.G, a lufę z hamulcem wylotowym od Rheinmetall-Borsing. Tak właśnie
powstała długolufowa 7,5-cm-StuK 40 L/43.
StuG III Ausf. F nr '274' (dowódca: Major Gerhard Peitz, widoczny we włazie) z 2./Sturmgeschütz-Abteilung 190. Zdjęcie wykonano w 1942 r. na Krymie
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Pierwsze próby z nową armatą przeprowadzono już w
lutym 1942 r. i trwały one do kwietnia. Jako że problem z wyrzucaniem łusek
pozostał, w kwietniu i maju 1942 r. wyprodukowano tylko (lub aż) 118 sztuk.
Jednocześnie opracowano nowy, dwukomorowy hamulec wylotowy zwiększający
efektywność armaty, którą przy okazji wydłużono do 48 kalibrów, podnosząc jej
skuteczność, a oprócz tego zastosowano elektryczny mechanizm spustowy. Zmiany
zewnętrzne pomiędzy StuG III z obiema wersjami lufy były raczej kosmetyczne, a
przywołać można tylko zmodernizowanie wentylatora, który musiał dawać sobie
radę z większą ilością dymu po strzale oraz oczywiście zwiększenie grubości
pancerza. Więcej działo się wewnątrz, gdyż trzeba było pomieścić dłuższe
naboje, przez co z kolei zmniejszył się ich zapas na teoretycznie 42 sztuki, a
praktycznie wynosił on tyle, ile udało się ich upchać. Łącznie powstało 366
StuG III Ausf. F, z czego wspomniane 118 z 7,5-cm-StuK 40 L/43, a 248 - których
produkcja rozpoczęła się w czerwcu 1942 r. - z 7,5-cm-StuK 40 L/48.
Oprócz StuG III Ausf. F pojawił się także StuG III
Ausf. F8. Miało to związek ze zmianą podwozia, które teraz wzięto od PzKpfw III
Ausf. J, będącego ósmą serią produkcyjną. Jedną z bardziej rzucających się w
oczy różnic było zastosowanie jednoczęściowych klap w przedniej poziomej płycie
kadłuba. Oprócz tego przebudowano tył pojazdu, aby poprawić osłonę układu
wydechowego. StuG III Ausf. F8 produkowano w okresie wrzesień-grudzień 1942 r.
i powstało ich 250 egzemplarzy. Od grudnia 1942 r. do montowanych na działach
szturmowych MG 34 dodano osłonę pancerną w celu zwiększenia bezpieczeństwa
strzelającego żołnierza.
StuG III Ausf. F8 ze Sturmgeschütz-Abteilung 667 wraz z załogą. Jednostka ta powstała 24 czerwca 1942 r. w wyniku przekształcenia ze Sturmgeschütz-Batterie 667. Zdjęcie wykonano zimą 1942/1943 r. w okolicy Rżewa
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Kolejne zmiany
Uzbrojenie dział szturmowych w dłuższą lufę
sugerowało, że od teraz ich głównym zadaniem będzie zwalczanie czołgów
przeciwnika. Od początku 1942 r. starano się zwiększyć tempo produkcji tych pojazdów, a także tworzyć nowe pododdziały w nie wyposażone. Rzeczywistość
okazała się jednak mniej optymistyczna, bo o ile 10 stycznia udało się
sformować Sturmgeschütz-Abteilung 249, tak powołany w lutym 1942 r.
Sturmgeschütz-Abteilung 428 nie miał ani pojazdów, ani sprzętu, więc go
rozwiązano. Brak środków skłonił Niemców do przeorganizowania
Sturmgeschütz-Artillerie-Abteilung z.b.V. 600 w pododdział liniowy, który miały
tworzyć podporządkowane mu Sturmgeschütz-Batterie 660, 665 i 666. Ostatecznie
powołany 14 marca 1942 r. Sturmgeschütz-Abteilung 600 skierowano do działań bojowych
dopiero w sierpniu 1942 r., gdyż wcześniej brakowało wyposażenia i ludzi.
W międzyczasie - 9 kwietnia 1942 r. - powstał
Sturmgeschütz-Abteilung Großdeutschland, który zbudowano na bazie 16.
Sturmgeschütz-Batterie z IV./Infanterie-Regiment Großdeutschland oraz części
personelu z Sturmgeschütz-Abteilung 192, którego resztki wycofano zimą 1942 r.
z Frontu Wschodniego. Sturmgeschütz-Abteilung Großdeutschland nie miał w tym
wypadku problemu z zaopatrzeniem, bo jako część elitarnej jednostki Heer - otrzymał
komplet sprzętu w trybie przyśpieszonym, więc do walk pod Kerczem w marcu 1942
r. mógł przystąpić bez większych problemów. Wiosna 1942 r. przyniosła także
reorganizację w pododdziałach dział szturmowych Waffen-SS, a właściwie w
jednym, bo SS-StuG-Batterie "LSSAH", stał się SS-StuG-Abteilung
"LSSAH". Kolejne pododdziały ("Das Reich" i
"Totenkopf"), na tę zmianę musiały poczekać do października 1942 r.
Równocześnie rozpoczęto formowanie nowych baterii, tym razem dla
SS-Freiwilligen-Division "Prinz Eugen" (marzec 1942 r.) i
SS-Gebirgs-Division "Nord" oraz SS-Kavallerie-Division (wrzesień 1942
r.). Tak więc od stycznia do sierpnia 1942 r. udało się utworzyć mniej dywizjonów niż wcześniej (do tego trzeba dodać jeszcze pluton
wyposażony w 3 StuG III Ausf. D stworzony początkiem 1942 r. z myślą o Froncie
Afrykańskim, a włączony do 5. Pz.J.Kp./Sonderverband 288), a tak niska
liczba była spowodowana nie tylko brakami sprzętowymi oraz kadrowymi, ale także
zapaścią wojsk niemieckich w ZSRS i problemami z transportem oraz logistyką.
Jak widać sowieckie mosty miały problemy z utrzymaniem nie tylko niemieckich czołgów ciężkich, gdyż ten zapadł się pod 24-tonowym StuG III Ausf. F ze Sturmgeschütz-Abteilung Großdeutschland. Zdjęcie wykonano latem w 1942 r. w okolicach Rżewa
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Jeżeli chodzi o liczbę StuG III na Froncie Wschodnim,
to 1 stycznia 1942 r. było ich 625. Trzeba jednak odjąć pojazdy nienadające się
do walki z powodu zużycia czy awarii. Wiele z nich zostało odesłanych do
Niemiec na remonty generalne, więc mimo że ich produkcja cały czas trwała, 1
czerwca 1942 r. dysponowano 697 pojazdami tego typu. Swój wkład miała w to
oczywiście wiosenna zapaść, kiedy to przezbrajano StuG III na wersje
długolufowe. Mimo że straty z początku roku udało się odrobić, tak poważnych
rezerw nigdy nie osiągnięto. W związku ze zbliżającą się operacją Fall
"Blau", dywizjony dział szturmowych - po wyczerpujących walkach zimą
1941/1942 r. i uzupełnieniu - kierowano na południowy odcinek frontu.
Przystosowane do zwalczania broni pancernej przeciwnika, w lecie 1942 r.
osiągały znaczne sukcesy. Pojazdy doskonale sprawdziły się w warunkach
polowych, szczególnie, że Armia Czerwona nadal nie dysponowała zbyt skutecznymi
środkami do ich zwalczania. Nieco gorzej było w sprawach organizacyjnych
Sturmartillerie, bo w drugiej połowie 1942 r. (ściślej mówiąc w listopadzie)
udało się sformować tylko Sturmgeschütz-Abteilung 333 - i to na zapleczu
Heeresgruppe "Süd" - oraz Sturmgeschütz-Abteilung 242 i 270, które
miały trafić do Afryki Północnej, z czego ten drugi oficjalnie i tak powstał
dopiero w styczniu 1943 r. Gdy przyszedł grudzień 1942 r. i coraz większa
katastrofa na Froncie Wschodnim - zdecydowano się sformować dywizjony, które w
szybkim tempie zastąpiłyby wyniszczone jednostki. Pierwsze z nich, czyli
Sturmgeschütz-Abteilung 904, 905 i 915, powstały 15 grudnia 1942 r., następne -
Sturmgeschütz-Abteilung 908 i 909 - już w styczniu 1943 r. Sytuacja
organizacyjna była jednak na tyle zła, że ukończono tylko
Sturmgeschütz-Abteilung 904, 905 i 909. Nieco wcześniej – w listopadzie
1942 r. – powstał dywizjon dział szturmowych, który miał być przeznaczony dla
Deutsches Afrika-Korps, ale jego 2. i 3. Batterie wysłano od razu na Front
Wschodni. Do Afryki udała się tylko 1. Batterie o nazwie "Afrika",
posiadająca 6 StuG III Ausf. F8, którą przydzielono do Artillerie-Regiment 90.
W Tunezji był już w tym czasie Sturmgeschütz-Abteilung 226, który został wysłany w rejon Dieppe w sierpniu 1942 r. W grudniu 1942 r. wprowadzono także nowy etat
dywizjonu. Nowy Sturmgeschütz-Abteilung był bardziej realistyczny sprzętowo niż
poprzednie, gdyż uwzględniono w nim niemal wyłącznie pojazdy kołowe, tj. 101
samochodów i 48 motocykli. W kompanii bojowej liczba ciężarówek zwiększyła się
z 17 do 21, a motocykli – z 11 do 13. Z pojazdów amunicyjnych i obserwacyjnej
zrezygnowano w ogóle, a stan personalny osiągnął liczbę 600 żołnierzy. Co do
StuG III przypadających na kompanię, pozostało ich 10 (wliczając wóz dowódcy),
czyli 30 na dywizjon, ale doszedł jeszcze jeden dla sztabu, co dawało łącznie
31 tego typu pojazdów.
StuG III Ausf. F8 z Sturmgeschütz-Lehr-Abteilung 901. Zdjęcie wykonano w styczniu 1943 r. pod Stalingradem podczas Operacji "Wintersturm". Uwagę zwracają gąsienice typu 'Winterketten' w które wyposażone są oba pojazdy
 |
Źródło: https://fallschirmjager.tumblr.com/page/308 |
Ostatnia
wersja
W grudniu 1942 r. rozpoczęła się także produkcja
ostatniej wersji StuG III, czyli Ausf. G. Trwała ona aż do kwietnia 1945 r. i w
tym czasie pojazd nie przechodził znaczących zmian konstrukcyjnych, aczkolwiek
zdarzały się pewne ulepszenia czy uproszczenia. Łącznie wyprodukowano
7 824 StuG III Ausf. G, czyli znacznie więcej niż Ausf. A-F8 (1 048
sztuk). Najwięcej z nich – 5 065 szt. – zbudowały macierzyste berlińskie
zakłady Alkett, 2 586 pojazdów przypadło na zakłady MIAG z Brunszwiku, a
173 powstały poprzez przebudowę PzKpfw III. Część podwozi, które były wykańczane
jako działa szturmowe w Berlinie i Brunszwiku produkowały zakłady MAN z Norymbergi, które posiadały linię produkcyjną PzKpfw III. Ich cechą
charakterystyczną było wykorzystanie podwozi czołgowej Ausf. M, czyli rozpoznać
je można po wykładzie wydechowym przystosowanym do brodzenia w wodzie. Jeżeli
chodzi o uzbrojenia, to 60% armat produkował Wimag z Berlina, a 40% Škoda z
Pilzna. StuG III Ausf. G był ponadto pierwszym z rodziny posiadającym wieżyczkę
obserwacyjną dowódcy, która w zależności od okresu produkcji była montowana na
stałe lub obracała się. Następną zmianą było poszerzenie nadbudowy nad błotniki
i rezygnacja ze skrzynek bocznych. Dzięki temu zapas amunicji urósł do 54
sztuk, przy czym MG 34 nadal posiadał 600 nabojów. Zmiany zewnętrzne objęły
także płytę dachową oraz przednie płyty nadbudowy koło jarzma armaty, które w
Ausf. F/F8 były montowane pod bardziej stromym kątem.
Ostateczna wersja działa szturmowego, czyli StuG III Ausf. G wyposażony w osłonę jarzma działa typu "Saukopfblende"
 |
Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/620370917408671354 |
Kolejne modyfikacje objęły m.in: zmianę kształtu
osłony pancernej MG 34, montaż odchylanych pancernych osłon celownika
Sfl.Z.F.1a, rezygnację z peryskopu kierowcy KFF 2, wprowadzenie nowego hamulca
wylotowego z bocznymi deflektorami (od maja 1943 r.), zastąpienie kół z
bandażami gumowymi na całkowicie stalowe, a także standardowe pogrubienie
pancerza, którego przednia część miała teraz 80 mm. Od września 1943 r. na
pojazdu nakładano Zimmerit, z czego zrezygnowano we wrześniu 1944 r. W
październiku 1943 r. do dział szturmowych zaczęto montować boczne osłony
pancerne Schürzen oraz stopniowo wprowadzano deflektor przed wieżyczką
obserwacyjną dowódcy, który miał powodować rykoszetowanie pocisków. Ponadto
okazało się, że skrzynkowa osłona jarzma działa jest zbyt słabo opancerzona (od
45 do 50 mm), więc w listopadzie 1943 r. wprowadzono wersję odlewaną, o
opływowym kształcie, nazwaną "Saukopfblende" (w wolnym tłumaczeniu: ryj
dzikiej świni), która miała grubość od 50 do 80 mm. Trudność w jej
odlewaniu spowodowała, że tylko część StuG III Ausf. G ją otrzymało.
W maju 1944 r. Niemcy chcieli uzbroić działa szturmowe
w armaty o długości 70 kalibrów, ale nie dało się tego zrobić ze względu na jej
zbyt duży odrzut oraz większa komorę nabojową. Przez krótki czas (od maja 1943
r.) działa szturmowe wyposażono w miotacze granatów dymnych, ale pomysł okazał
się problemowy dla załóg, gdyż wrogi ostrzał powodował niekontrolowany zapłon
granatów, co ograniczało widoczność. W 1944 r. niektóre StuG III Ausf. G
otrzymały MG 34 montowane przed włazem ładowniczego, który mógł obsługiwać je z
wnętrza pojazdu przy wykorzystaniu obrotowego peryskopu. Oprócz tego od czerwca
1944 r. działa szturmowe ze skrzynkową osłoną działa, a od października 1944 r.
także te z odlewaną – otrzymały sprzężony z działem MG 34 lub MG 42. Broń
obsługiwał celowniczy który miał do dyspozycji celownik Zielscheinwerfer 43/1
świecący wąskim strumieniem światła w stronę celu.
Jeden z pierwszych StuG III Ausf. G z Artillerie-Lehr-Regiment w Jüterbog wyposażony jeszcze we wczesny typ koła napędowego
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Przełomowy 1943 r.
25 stycznia 1943 r. – wraz z wyżej wymienionymi
dywizjonami – powstał Sturmgeschütz-Abteilung 911, który do akcji wszedł
dopiero w lipcu 1943 r. podczas Operacji "Zitadelle", podobnie jak
Sturmgeschütz-Abteilung 905. Nieco wcześniej – bo w kwietniu 1943 r. – do walk
skierowano sformowany 1 marca 1943 r. Sturmgeschütz-Abteilung 912. Z kolei
Sturmgeschütz-Abteilung 908 w ogóle ostatecznie nie powstał,
Sturmgeschütz-Abteilung 916 i 918 już nawet nie rozwijano organizacyjnie, a
Sturmgeschütz-Abteilung 913 aktywowano 14 marca 1943 r. jako
Sturmgeschütz-Abteilung 177, zniszczony w Stalingradzie. Nie był to jedyny
przypadek, bo swój koniec zanotowały tam także Sturmgeschütz-Abteilung 243, 244
i 245, które wiosną 1943 r. po części odtworzono. Niewiele lepszą sytuację miał
Sturmgeschütz-Abteilung 201 - w wyniku odwrotu znad Dniepru, został kompletnie
zużyty, a jego przeformowanie na tyłach potrwało 4 miesiące. Jeszcze inaczej
było w przypadku improwizowanego Sturmgeschütz-Abteilung 333, który wyniszczono
pod Stalingradem. Jego pozostałości kadrowe włączono do Panzerjäger-Abteilung
1269, a samego pododdziału już nie odtworzono. Pech nie ominął także stworzonej
w marcu 1943 r. Sturmgeschütz-Batterie 247, która w czasie przerzutu na
Sardynię straciła dwa działa szturmowe oraz 13 000 szt. amunicji w wyniku
zatopienia przez Aliantów jednego ze statków transportowych.
Mimo wysiłków zakładów produkcyjnych liczba nowych
dział szturmowych była niższa niż wymagała tego sytuacja na Froncie Wschodnim.
Dopiero w marcu i kwietniu 1943 r. udało się wytwarzać ponad 200 StuG III
miesięcznie. Dzięki temu doprowadzono walczące dywizjony do prawie pełnego
stanu gotowości bojowej, a równoczesne wprowadzenie nowego typu pojazdu – Sturmhaubitze
42 – doprowadziło do reorganizacji dywizjonów poprzez wydzielenie w nich
jednego plutonu haubic szturmowych dla każdej z baterii. Mimo że StuH 42
używano już od pół roku, oficjalne zmiany organizacyjne nastąpiły dopiero w
marcu 1943 r. Nie był to jednak żaden problem, bo zamiana StuG III na StuH 42
nie miała większego wpływu i sprowadzała się do modyfikacji tabel
przewozowych.
StuG III Ausf. F z SS-Sturmgeschütz-Abteilung
"LSSAH". Zdjęcie wykonano 26 lutego 1943 r. w miejscowości Jarotin koło Charkowa
 |
Źródło: Trojca W., Trojca G., SS-Panzerkorps in the battle for Kharkov 01-03.1943, Model Hobby, Katowice 2013
|
1 lipca 1943 r., czyli tuż przed walkami pod Kurskiem
i Orłem, stan StuG III w wersji długolufowej wynosił 1 452 pojazdy, a
krótkolufowej – 142. Do tego dochodziło jeszcze 136 StuH 42 i 60 nowych
Sturmpanzer IV. Łącznie dawało to aż 1 790 wozów bezpośredniego
wsparcia piechoty. Na Froncie Wschodnim liczba ta była jednak mniejsza, gdyż
wynosiła 1 029 pojazdów, z czego 916 StuG III, 68 StuH 42 i 45 Sturmpanzer
IV. Jednostki wyposażone w działa szturmowe, które brały udział w Operacji
"Zitadelle", nie zanotowały wysokich strat bezpowrotnych w sprzęcie.
Do 17 lipca 1943 r. w Heeresgruppe "Mitte" było to 17 StuG III, a w
Heeresgruppe "Süd" – 18, z czego tylko 4 z dywizji grenadierów
pancernych. Cały lipiec 1943 r. na wszystkich frontach kosztował
Artillerietruppen 151 tego typu pojazdów.Oczywiście jednostki wyposażone w StuG III działały
nie tylko w ZSRS, bo można je było spotkać wszędzie tam, gdzie Niemcy
prowadzili jakiekolwiek działania wojenne, włącznie z Daleką Północą, gdzie w
ramach 20. Gebirgs-Armee działały Sturmgeschütz-Batterie 741 i 742 oraz Sturmgeschütz-Batterie
14 (L) z 14. Luftwaffen-Feld-Division i 3./Panzerjäger-Abteilung 87 z 25. Panzer-Division. Ponadto już w czerwcu
1943 r. działa szturmowe znajdowały się na stanie nie tylko dywizji grenadierów
pancernych, ale także dywizji pancernych. Było to spowodowane tym, że
odbudowywane po klęsce w Stalingradzie 14., 16. i 24. Panzer-Division miały
mieć przyporządkowany III. Panzer-Abteilung wyposażony właśnie w StuG III. Mimo
że bataliony te powstały, to tylko dwie na cztery otrzymały działa szturmowe, a
ponadto III./Panzer-Regiment 24 okazał się jedynym batalionem pancernym 24. Panzer-Division
do końca wojny, gdyż I. Abteilung, który miał być wyposażony w PzKpfw V "Panther"
powstał tylko na papierze.
Zakamuflowany StuG III Ausf. G z 3./Sturmgeschütz-Abteilung 177 podczas Operacji "Zitadelle", 5 lipca 1943 r.
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Po walkach w rejonie Kurska i Orła latem 1943 r.,
Niemcy uznali, że zamiast tylko uzupełniać straty operacyjnych dywizjonów dział
szturmowych, można równocześnie tworzyć nowe, szczególnie że w czerwcu 1943 r.
poziom produkcji tych pojazdów osiągnął 275 sztuk, a żołnierzy szkolono już nie
tylko w Jüterbog, bo doszły podobne ośrodki, chociażby we Francji. Jesienią 1943 r. gotowość bojową osiągnęły ponadto utworzone
jeszcze wiosną Sturmgeschütz-Abteilung 325, 341 i 393, ale do akcji weszły
dopiero na przełomie marca i kwietnia 1944 r. w Rumunii i Włoszech. Nieco
wcześniej – w okresie czerwiec-lipiec 1943 r. – wydano rozkazy organizacyjne na
utworzenie pięciu nowych jednostek z przeznaczeniem na Front Wschodni:
Sturmgeschütz-Abteilung 259 i 277. Pierwszy wszedł do walki już w sierpniu, a drugi we wrześniu. Na
przełomie sierpnia i września 1943 r. dołączyły do nich Sturmgeschütz-Abteilung
237 i 239, a utworzony 21 czerwca 1943 r. Sturmgeschütz-Abteilung 276 pierwsze
strzały do wroga oddał dopiero w grudniu 1943 r., podobnie jak sierpniowy
Sturmgeschütz-Abteilung 286. Pomiędzy 1 a 12 sierpnia 1943 r. aktywowano
ponadto Sturmgeschütz-Abteilung 278, 279 i 280, które na front wysłano w
październiku 1943 r. Późną jesienią 1943 r. pojawiły się kolejne nowe
dywizjony: 1 października - Sturmgeschütz-Abteilung 281 i 300, 14 października
- Sturmgeschütz-Abteilung 301, 24 października - Sturmgeschütz-Abteilung 303, 3
listopada - Sturmgeschütz-Abteilung 311 i w końcu 13 listopada -
Sturmgeschütz-Abteilung 322. Tak więc druga połowa 1943 r. przyniosła poważne
wzmocnienie na Wschodzie, jeżeli chodzi o dywizjony dział szturmowych, gdyż od lipca do
grudnia do ZSRS udało się aż 10 nowych tego typu jednostek, a 3
kolejne dołączyły do nich początkiem 1944 r. W grudniu 1943 r. zakończono
wreszcie formowanie Sturmgeschütz-Abteilung 907, który zainicjowano jeszcze
zimą 1942 r., a już w styczniu 1944 r. został on wysłany do Włoch. Równocześnie
powstały dwa ostatnie dywizjony z serii "900", czyli
Sturmgeschütz-Abteilung 907 (powołany 10 stycznia 1944 r. i operacyjny pod
Anzio już w lutym 1944 r.) oraz Sturmgeschütz-Abteilung 914 (powołany 25
stycznia 1944 r. i także od razu wysłany do Włoch). Jedynie
Sturmgeschütz-Lehr-Abteilung nie wyrobił się na zimę 1944 r., więc objęły go
nowe rozkazy organizacyjne z połowy lutego 1944 r.
StuG III Ausf. G ze Sturmgeschütz-Abteilung 277 wraz z załogą i miejscowymi kobietami w czasie formowania latem 1943 r. w Altengrabow
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Ostatnie pożegnanie Od lutego 1944 r. Sturmgeschütz-Abteilungen zakończyły
swoją przygodę na rzecz Sturmgeschütz-Brigaden. W zasadzie oprócz nazwy
niewiele się zmieniło, bo nadal miały one etat dywizjonu, ale dodano im
pododdziały wsparcia, aby były bardziej niezależne. W wyniku tego jednostki te
jeszcze bardziej się usamodzielniły, czyli zerwały całkowicie z założeniami,
jakimi kierowano się od początku ich powoływania – zamiast wspierać piechotę
same potrzebowały wsparcia innych rodzajów wojsk.
W marcu 1944 r. powstały trzy pierwsze brygady dział
szturmowych dla Heer: Sturmgeschütz-Brigade 394, 396 i 397, a także dwie dla
Luftwaffe (ściślej mówiąc dla Fallschirmjäger): Sturmgeschütz-Brigade 11 i 12.
W maju 1944 r. doszło dwie kolejne: Sturmgeschütz-Brigade 395 i 398. Do końca
1944 r. nie udało się w pełni wyposażyć wszystkich tych jednostek, bo zmieniła
się koncepcja wykorzystania dział szturmowych. Nowo powstałe brygady zaczęto
bowiem przekształcać w kompanie łowców czołgów dla batalionów przeciwpancernych
z dywizji piechoty. Tego typu pododdziały powstały już w drugiej połowie 1943
r. z myślą o Gebirgstruppen i Jägertruppen. Do Infanterie-Divisionen skierowano
je po raz pierwszy w styczniu 1944 r., a do czerwca powstało aż 41 tego typu
kompanii po 10 StuG III. O ile kilka miesięcy wcześniej idea pododdziałów dział
szturmowych wygasła, tak od połowy 1944 r. niejako znów powróciła.
StuG III Ausf. G ze Sturmgeschütz-Brigade 261 podczas przejazdu w rejonie pomiędzy Dnieprem a Bugiem latem 1944 r.
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Tak więc od przełomu 1943/1944 r. jednostki wyposażone
w działa szturmowe stały się zwykłymi pododdziałami łowców czołgów (kompanie)
lub brygadami (o sile batalionu) pancernymi. Biorąc pod uwagę fakt, że w 1944 r. wojska niemieckie
prowadziły już w zasadzie tylko walki obronne, StuG III musiały głównie zmagać
się z powstrzymywaniem fal wrogich pojazdów na odcinkach przełamania. Z
oryginalnego pomysłu, czyli przydzielenie po 20-30 tego typu maszyn do każdej
dywizji piechoty celem bezpośredniego wsparcia jej pododdziałów, nic nie
wyszło. Oczywiście StuG III nadal odnosiły sukcesy na polu walki, chociaż ich
rola w starciach się zmieniła. O ile wcześniej stanowiły praktycznie jedyne
wsparcie pancerne dla piechoty, tak teraz gubiły się wśród wielu innych
pojazdów o podobnym zadaniu, jak np. Jagdpanzer 38, Jagdpanzer IV, Panzerjäger
II czy Panzerjäger Marder II/III lub niejako PzKpfw IV Ausf. G/H/J w Panzertruppen. Do
tego wszystkiego dochodziły jeszcze coraz bardziej skuteczne czołgi i armaty
przeciwpancerne wprowadzane przede wszystkich w ZSRS, więc powstały w grudniu
1942 r. StuG III Ausf. G w 1944 r. nie przedstawiał już takiej przewagi i jakości
bojowej.
StuG III Ausf. G ze Sturmgeschütz-Abteilung 270 przydzielonego do 1. Skijäger-Division. Zdjęcie wykonano w styczniu 1944 r. w ZSRS
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Co z tym StuG-iem?
Wydaje się w takim razie, że w 1944 r. artyleria
szturmowa, jak i StuG III, straciły znaczenie jako odrębny rodzaj broni.
Większość opracowań podaje, że działo szturmowe było idealną wręcz konstrukcją,
przywołując przy tym zgłoszone przez załogi 20 000 zniszczonych pojazdów
pancernych przeciwnika do wiosny 1944 r. Liczba ta jest jak najbardziej
imponująca, choć z całą pewnością zawyżona, ale jeżeli wziąć pod uwagę sukcesy
czołgów, łowców czołgów czy holowanych dział przeciwpancernych – te są bardzo
podobne. Na tak duże straty wpływ miała przede wszystkim słabość wojsk Armii
Czerwonej, a nie tylko jakaś niezwykła skuteczność dział szturmowych, których
rola przez lata była zbyt wyolbrzymiana. W latach 1941-1942 pojazdy te robiły
po prostu to, do czego je stworzono, a później stały się zwykłymi łowcami
czołgów. Fakt, że przy tym notowano tak wysokie liczby, przekładało się na wiele
czynników i nie sprowadzało się do mitycznej wyższości niemieckich wojsk
pancernych, która już w 1943 r. mocno wyhamowywała, żeby w 1944 r. praktycznie
stanąć. Pod uwagę należy brać także to, która strona atakuje, a która się
broni, czy występował przy tym czynnik zaskoczenia, czy nie, czy atak był wspierany np. z powietrza oraz czy
przeprowadzono odpowiednie rozpoznanie. Ciężko z dostępnych materiałów
obiektywnie przedstawić przewagę tych pojazdów nad innymi niemieckimi wozami
pancernymi, a wręcz można pokusić się o stwierdzenie, że w latach 1941-1942
równie dobrze poradzono by sobie bez nich.
Przez cały okres istnienia artylerii szturmowej podczas II
wojny światowej stracono niewielką liczbę jednostek wyposażonych w StuG III.
Najgorszy okres przypadł na lipiec 1944 r., kiedy to w Normandii wypisano ze
stanu około 1 000 tych pojazdów. Mimo że działa szturmowe były szybsze i
tańsze w produkcji niż chociażby PzKpfw IV Ausf. H/J, nie przełożyło się to na
aż taką efektywność w boju, jak się powszechnie uważa. Czy gdyby od 1943 r. –
czyli od kiedy działa szturmowe zmieniły swoją rolę na polu walki – produkowano
nawet w mniejszej ilości długolufowe PzKpfw IV, Niemcy wyszliby na tym lepiej?
Odpowiedź brzmi tak, z czym zgodziłby się m.in. Generaloberst Hans Guderian,
który latem 1943 r. był przeciwny rozwijaniu artylerii szturmowej. Co by nie
mówić PzKpfw IV Ausf. G/H/J o lepszych parametrach technicznych, wyposażony
dodatkowo w obracaną wieżę – był od StuG III Ausf. G efektywniejszy na polu
walki i to do końca wojny. Niemcy mogli iść za przykładem Amerykanów, którzy od
początku stworzyli dywizyjne bataliony czołgów wsparcia piechoty, które miały
na uzbrojeniu zwykłe czołgi średnie. Dzięki temu mieli bardziej efektywne
narzędzie walki przy racjonalniejszym zapleczu. Jeżeli więc Niemcy mieliby
podobne jednostki, wyposażone w długolufowe PzKpfw IV, zamiast samodzielne
dywizjono-brygady nieco tańszych dział szturmowych o zmiennym zastosowaniu –
zapewne przełożyłoby się to na jeszcze większą skuteczność.
StuG III Ausf. G z Panzerjäger-Abteilung 655. Zdjęcie wykonano we wrześniu 1944 r. na poligonie treningowym w Mielau (Mława). Widoczny we włazie żołnierz ma na sobie czarny mundur Panzerwaffe, ale ilość przydzielanych dział szturmowych dla wojsk pancernych była kroplą w morzu ich potrzeb
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Fakt, że działa szturmowe podlegały pod artylerię, a
nie wojska pancerne okazał się katastrofalny w skutkach, nawet jeżeli używano
ich jako czołgi pozbawione wieży. Powodem okazała się ich odmienność
organizacyjna oraz działania na szczeblu taktycznym. Pododdziały wyposażone w
StuG III czy IV – nie wchodziły bowiem w skład zmotoryzowanych związków
taktycznych połączonych rodzajów broni, więc nie mogły odgrywać takiej roli,
jak zwykłe czołgi. StuG III stał się ponadto niejako ślepą uliczką kiedy
rozpoczęto prace nad nowymi pojazdami uzbrojonymi tym razem w haubicę. Już
wtedy było wiadomo, że StuG III oraz jego konstrukcja usadzona na zbyt małym i
lekkim podwoziu, jest niewystarczająca do potrzeb pola walki. Inaczej nie
powstałby jego odmiana zwana Sturmpanzer IV, mimo że był to pojazd prawie
identyczny do powstałego niedługo potem Sturmgeschütz IV oraz wspólny do
wprowadzanego później Jagdpanzer IV. Wszystkie te wozy powstały w podobnym
czasie i mimo że nazywały się inaczej, ich rola była identyczna, czyli wsparcie
piechoty, a później przede wszystkim zwalczanie pojazdów pancernych
przeciwnika. Nie dziwi fakt, że nowe maszyny powstały na podwoziu PzKpfw IV, bo
nie dość PzKpfw III był już mocno przestarzały, przez co zrezygnowano z jego
dalszej produkcji, to dążono do zunifikowania sprzętu używanego na froncie, co
Niemcom niezbyt dobrze wychodziło. Tutaj znów trzeba przywołać przykład
Amerykanów, którzy ustawiając produkcję pancerną pod tani i w miarę łatwy do
naprawy czołg M4A1 – mogli szybko i sprawnie zastępować straty na polu walki
lub bez większych problemów dostarczać części do pojazdów uszkodzonych, a nawet
jak ponieśli duże straty w walkach z Niemcami, to czy było im szkoda kilkunastu
czy nawet kilkudziesięciu tych czołgów? Kosztowało to zapewne zacznie mniej łez niż wypisywanie ze stanu jednego PzKpfw VI Ausf. E "Tiger I". Niemcy też
mogli tak zrobić, i to już w 1942 r., ale postanowili wprowadzać nowe,
skomplikowane i drogie w produkcji pojazdy pancerne, obciążając niepotrzebnie
linie technologiczne. Czy jednak dodatkowe chociażby 15 000-20 000 szt. PzKpfw IV
Ausf. G/H/J zamiast StuG III, StuG IV, Sturmpanzer IV, Jagdpanzer IV itp., a
także PzKpfw VI Ausf. E "Tiger I", PzKpfw VI Ausf. B "Tiger
II" - wraz z powstałymi prawie 6 000 PzKpfw V Ausf. D/A/G "Panther" - zmieniłoby przebieg
II wojny światowej na korzyść Niemców? Nie wiadomo, szczególnie, że ilość
sprzętu to jedno, a problemy kadrowe, braki zaopatrzeniowe, chaos logistyczny,
lotnictwo na papierze od 1944 r., coraz lepiej i skuteczniej walczący przeciwnik (ZSRS)
oraz w końcu walka na kilku frontach – to zupełnie inne aspekty.
Kolejny niepotrzebny pojazd dla wojsk niemieckich i jednocześnie próba ratowania fatalnej sytuacji wyposażeniowej Panzerwaffe, czyli StuG IV. Ten konkretny należy do SS-Panzer-Abteilung 17 z 17. SS-Panzergrenadier-Division "Götz von Berlichingen", a zdjęcie wykonano wiosną 1944 r. w rejonie francuskiej miejscowości Tours
 |
Źródło: Trojca W., Münch K., StuG III-IV at War, Model Hobby, Katowice 2018 |
Jednak fakt, że Niemcom w końcu zabrakło
wystarczającej liczby czołgów dla walczących w pierwszej linii dywizji
pancernych Heer i Waffen-SS, było spowodowane także równoczesnym produkowaniem
dział szturmowych i ich pochodnych, co było niestety trwonieniem potencjału
jakim jeszcze dysponowano. W 1943 r. oczekiwano, że do dyspozycji będzie co
najmniej 30 w pełni wyposażonych dywizji pancernych, ale aby osiągnąć takie założenia,
potrzeba było czołgów. Zgodnie z wprowadzonym etatem z początku 1943 r.,
Panzer-Regiment miał składać się z dwóch batalionów po 96 pojazdów (dla
niektórych pułków przewidziano trzy bataliony, w tym jeden wyposażony w działa
szturmowe), czyli w zaokrągleniu 200 czołgów na pułk (96 PzKpfw IV Ausf. G/H/J
i tyle samo PzKpfw V Ausf. D/A/G "Panther"). Łatwo można policzyć, że
te 30 pułków potrzebowało po 3 000 PzKpfw IV oraz 3 000 PzKpfw V
"Panther". Były to liczby, które w 1943 r. Niemcy nie byli w stanie
osiągnąć, szczególnie, że wytwarzano kilka innych, zbędnych pojazdów pancernych
na wielu liniach produkcyjnych. Nie było to bynajmniej wszystko, bo trzeba było
mieć nadwyżkę tych czołgów, aby szybko zastępować te, tracone podczas walki. Mimo
to, zamiast od razu cały potencjał produkcyjny przekierować na potrzeby
Panzertruppen, w 1943 r. wyprodukowano równocześnie ponad 3 000 dział
szturmowych. W tym samym czasie okazało się, że założenia dotyczące Pantherprogramm
są nierealne, więc chcąc nie chcąc, to właśnie PzKpfw IV stał się
najliczniejszym czołgiem w dywizjach pancernych. Problem był taki, że było ich
za mało, jak na wizję 30 takich związków taktycznych, bo mimo że ich produkcja
była na poziomie około 3 000 szt./rok – nie uwzględniała bieżących strat
na Froncie Wschodnim i potrzeb odtwarzanych jednostek w Rzeszy, a także tych
walczących we Włoszech.
Wraki StuG III Ausf. G z 1./Panzer-Abteilung 103 oraz Jagdpanzer IV z 1./Panzerjäger-Abteilung 3. Obie jednostki należały do 3. Panzergrenadier-Division, pojazdy zostały zniszczone 28 listopada 1944 r. w rejonie Inden-Frenzen, a zdjęcie zrobiono w lutym 1947 r.
 |
Źródło: Archer L., Auerbach W., Panzerwrecks 2, Panzerwrecks, New York 2006
|
Niemcy już latem 1943 r. zdali sobie sprawę, że
przemysł będzie potrzebował znacznie więcej czasu, aby w pełni wyposażyć
istniejące i formowane dywizje, nawet biorąc pod uwagę korzystny obrót spraw na
frontach i brak alianckich bombardowań na zakłady zbrojeniowe. W pierwszej
kolejności Panzergrenadier-Divisionen zostały poinformowane, że na swoje czołgi
się nie doczekają, za to otrzymają działa szturmowe, ale dopiero wtedy, jak
zostaną zaspokojone potrzeby Artillerietruppen. Do tego trzeba dodać jeszcze
bardzo wolne i stopniowe wprowadzanie PzKpfw V "Panther" do pułków pancernych. Tak więc w 1943 r. Panzertruppen musiały zadowolić się
przestarzałymi PzKpfw III i PzKpfw IV, ale pierwszych już nie produkowano, a
drugich było za mało w stosunku do potrzeb. Kryzys, jaki dosięgnął wojska pancerne, omijał jednak
artylerię szturmową, której produkcja cały czas rosła, a wspomniane wyżej
formowanie nowych dywizjonów – pozwalało jej się w miarę szybko odzyskiwać
siły. Tak więc kiedy 1 września 1943 r. na Froncie Wschodnim dysponowano 924
działami szturmowymi (w tym 644 sprawnymi) – ich liczba praktycznie zrównała
się z dostępnymi czołgami, których pododdziały wykrwawiły się pod Kurskiem i
Orłem, a w pojazdach operacyjnych – nawet przewyższała. Pod koniec 1943 r.
zamiast teoretycznych 4 800 czołgów w 24 dywizjach pancernych, gotowych do
działania było niespełna 1 000, a operacyjnych – około 600. W tym czasie
38 dywizjonów dział szturmowych dysponowało 1 077 sprawnymi maszynami i 717 w
naprawie, a nierzadko liczebność pojazdów w poszczególnych
Sturmgeschütz-Abteilungen była znacznie większa niż w Panzer-Regimenten.
Taktyczne podporządkowywanie części dywizjonów lub brygad dział szturmowych do
wojsk pancernych, czy wyposażanie batalionów pancernych dywizji grenadierów
pancernych w StuG III, było tylko próbą ratowania beznadziejnej sytuacji
dotyczącej dostępności czołgów. Już 1 stycznia 1944 r. liczba dział szturmowych
urosła do 1 421 operacyjnych, z czego 935 działało w ZSRS, więc było to
niemalże podwojenie potencjału bojowego w stosunku do roku poprzedniego, a
realnie nawet potrojenie, gdyż działa szturmowe weszły przecież do dywizji grenadierów
pancernych i dywizji pancernych, które beneficjentem tej broni były i tak w
małym procencie.
Wrak StuG III Ausf. G nr '514' prawdopodobnie z 5./Panzer-Regiment 15, o czym świadczy miejsce naniesienia numeru taktycznego '514', stosowane zazwyczaj w Panzer-Divisionen. Stojący przed pojazdem żołnierz należy do amerykańskiego 778th Tank Batallion. Zdjęcie wykonano w górach Hunsrück w styczniu/lutym 1945 r.
 |
Źródło: Archer L., Auerbach W., Panzerwrecks 6, Panzerwrecks, New York 2008 |
Podsumowując można stwierdzić, że dla Niemców lepiej
było zakończyć przygodę ze StuG III już w 1942 r. i skupić się na przestawieniu produkcji na PzKpfw IV Ausf.
G/H/J oraz ewentualnie jego pochodnych, jeżeli tak bardzo chcieli jakiś Jagdpanzer. Na pewno bezsensowne było wprowadzenie co chwilę nowych maszyn o podobnym przeznaczaniu, które niepotrzebnie obciążały zakłady zbrojeniowe i wprowadzały chaos w logistyce. PzKpfw IV, mimo że miały
przestarzałą konstrukcję, nie tak imponujące uzbrojenie i opancerzenie jak
oba "Tygrysy" oraz "Pantery", były jedynymi niemieckimi
pojazdami pancernymi produkowanymi przez całą wojnę i potrafiły sobie radzić z
pojazdami przeciwnika nawet w 1945 r. (trzeba pamiętać o kwestii, którą wiele osób pomija w dyskusji na omawiany temat - gdyby nie powstały najlepiej uzbrojone i najsilniej opancerzone niemieckie pojazdy pancerne - czyli chociażby czołgi "Tiger I" i "Tiger II", to wiele ich alianckich odpowiedników w ogóle by nie wprowadzono, gdyż tworzono je z myślą o ich zwalczaniu). Takie działania przełożyłyby się z dużym
prawdopodobieństwem na większą elastyczność, efektywność i skuteczność na polu
walki, a przecież o to na wojnie chodzi.
Decyzje, aby tworzyć równocześnie kilka rodzajów
pojazdów pancernych o podobnym przeznaczeniu, było katastrofalne w skutkach dla
Panzertruppen, które od jesieni 1943 r. potrzebowały już znacznych wzmocnień. Z
perspektywy czasu rozwój artylerii szturmowej trzeba uznać za błędną decyzję.
Sytuację mogło w pewnym stopniu zmienić skierowanie tych pojazdów do pułków pancernych, a nie
tworzenie nowych dywizjonów, brygad czy przekształcanie istniejących na
Panzerjäger-Abteilungen i schwere Panzerjäger-Abteilungen. Zamiast tego
postawiono na drogie, skomplikowane i materiałochłonne czołgi, łowcy czołgów na ich podwoziach, a także inne pojazdy o podobnej do StuG III charakterystyce. Było to marnowanie potencjału produkcyjnego, szczególnie, że liczba tych pojazdów nie była imponująca, a ich wprowadzanie do jednostek liniowych trwało znacznie
dłużej niż powinno. W wymiarze operacyjnym potrzeby dywizji pancernych były
znacznie ważniejsze, a pozbawienie ich wystarczającej liczby czołgów okazało
się kolejnym gwoździem do trumny. Na zakończenie warto przypomnieć słowa dowódcy 6. Panzer-Armee - SS-Oberstgruppenführer Joseph Dietrich - z początku 1945 r.: Nazywa się nas 6. Armią Pancerną, bo zostało nam 6 czołgów.
super artykuł
OdpowiedzUsuńdobrze napisane
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie!! Idealnie się to czyta do poduchy.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńNieczęsto pisze komentarze, ale czytam regularnie. Ten wpis bardzo mi sie podoba, poprzedni o Westerplatte rowniez!
OdpowiedzUsuń