11 grudnia 2019

"Ostra amunicja! Ładować i zabezpieczyć" - 1. Gebirgs-Division w uderzeniu na Lwów

1 września 1939 r. niemieckie i słowackie wojska przekroczyły granicę z Polską rozpoczynając największy konflikt w historii. W Operacji "Fall Weiss" wzięło udział ponad 1 800 000 żołnierzy Wehrmachtu i SS-Verfügungstruppe, którzy pokonali dzielnie broniącą się polską armię w 36 dni. W działaniach tych brała udział m.in. 1. Gebirgs-Division, która w ramach 14. Armee wchodzącej w skład Heeresgruppe Süd zaatakowała w dniach 5-7 września od południa przemieszczając się w kierunku Lwowa.

4 września 1939 r. Na dworcu w Popradzie panuje spory ruch. Wojna trwa już od czterech dni i co chwilę przyjeżdżają pociągi wyładowane sprzętem, pojazdami i ludźmi. Wszyscy się gdzieś śpieszą. Natychmiast po opuszczeniu wagonów pododdziały koncentrują się w wyznaczonym miejscu, po czym marszem wyruszają w kierunku polskiej granicy, ku Beskidom. Jednak nie wszystkie - 1. Gebirgs-Division jeszcze się przygotowuje i oczekuje na ostatnich żołnierzy jadących od dwóch dni z południa Niemiec. W niemal niekończących się kolumnach i szykach marszowych jej pododdziały posuwają się coraz bliżej polskiej granicy. 
Pierwszym zadaniem 1. Gebirgs-Division jest przemieszczenie się w kierunku północnym rozrywając osłonę polskiej Armii "Południe" na wschód od Gorlic. W dalszej części operacji pododdział miał jak najszybciej zająć odcinek rzeki San, a po jego sforsowaniu - szybkimi oddziałami wyprzedzić nieprzyjaciela i na jego głębokich tyłach przebić się w kierunku na Lwów, czyli na jedno z najważniejszych miast ówczesnej II Rzeczpospolitej. Od lewej strony z podobnym celem miała nacierać 2. Gebirgs-Division.  
Meldunki dotyczące sytuacji wojsk polskich z dnia na dzień były coraz bardziej sprzeczne, więc działania trzeba było prowadzić w ciemno. Pewne było jedynie to, że jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza, wspólnie z innymi pododdziałami usilnie broniły granicy i terenów przygranicznych, spowalniając, a niekiedy zatrzymując niemieckie uderzenie. Dotychczas na lewej flance stawiały opór polska 1. i 2. Brygada Górska oraz Brygada Zmotoryzowana "Rzeszów", które walcząc wycofały się na wschód, co stanowiło dodatkowe zagrożenie dla 1. Gebirgs-Division.

Pododdział z 1. Gebirgs-Division przekracza granicę słowacko-polską początkiem września 1939 r. 
Źródło: http://wraki39.pobitwie.pl/_data/i/upload/2019/08/22/20190822005029-eb8a6a36-xl.jpg
5/6 września 1939 r. Dowództwo 1. Gebirgs-Division na czele z Generalmajorem Ludwigiem Küblerem w końcu może wydać rozkaz rozpoczęcia działań zbrojnych. Pododdziały przekraczają granicę w lesistym i pagórkowatym terenie pomiędzy Tatrami Wysokimi a Beskidami Wschodnimi, wkraczając do Polski trzema grupami bojowymi, co zajmuje im w sumie 3 dni. Na pierwszej linii rusza m.in. Gebirgs-Jäger-Regiment 99, który bardzo szybko pokonuje zapory i przeszkody napotkane po drodze, usunięte przez dywizyjnych pionierów. W międzyczasie pododdział stoczył kilka małych potyczek z polskim wojskiem. Dzień później na Gorlice skierowano środkową grupę bojową, czyli wzmocniony I./Gebirgs-Jäger-Regiment 99. 

Organizacja 1. Gebirgs-Division 1 września 1939 r.
Źródło: http://www.niehorster.org/011_germany/39_organ_army/39_mtn-01.gif
7 września 1939 r.  II./Gebirgs-Jäger-Regiment 100, jako najbardziej wysunięty pododdział w całej dywizji, po dotarciu do Zborowa, będący prawą grupą bojową, ma wyprowadzić główne natarcie. Teren jest górzysty i ciężko się maszeruje w pełnym oporządzeniu bojowym. Kłopotliwa jest też wyjątkowo wysoka temperatura, która w górach nie jest aż tak bardzo odczuwalna. Jednak palące pragnienie dokucza zarówno żołnierzom, jak i idącym z nimi koniom. Kolumny mają za sobą dwa dni marszu po około 50 km, z krótkimi przerwami na wypoczynek i uzupełnienie płynów. Pozostało jeszcze lekko ponad 15 km do Niżnej Polanki, ostatniej małej wioski słowackiej przed przejściem granicznym. W końcu żołnierze ze szpicy dostrzegają na górze przełęczy granicznej trójkątny znak z napisem "II/100". Obok niego stoją: dowódca II./Gebirgs-Jäger-Regiment 100 - Oberstleutnant Maier, Oberleutnant oraz dwóch Leutnantów, a za nimi kilkunastu żołnierzy w oczekiwaniu na resztę mającą stanowić szpicę pościgową. Jak na razie nic nie przypomina wojny. Wszędzie dookoła panuje cisza i spokój. Po krótkim postoju i wydaniu rozkazów dowódcom kompanii, Oberstleutnant Maier daje znak do wymarszu. Żołnierze powoli mijają stare słupy pamiętające czasy Austro-Węgier, które teraz pomalowane są biało-czerwoną farbą. "Ostra amunicja! Ładować i zabezpieczyć" - pada rozkaz, po czym trzaskają zamki karabinów. Jest godzina 10:20, gdy pada kolejna komenda: "Pododdział czołowy - marsz!". Wielokrotnie wypróbowane ruchy na ćwiczeniach włączają się automatycznie, ale każdy w głowie ma świadomość, że zabawa się skończyła. Pierwsze jednostki zwiadowcze już odjeżdżają rozeznać się w sytuacji, reszta w skupieniu porusza się po obu stronach drogi wypatrując i nasłuchując wroga. Szpica II. Bataillon już dawno przekroczyła granicę, a za nią dwa samochody ciężarkowe z pionierami oraz ciągnik artyleryjski z zaczepionym działem przeciwpancernym 3,7-cm-Pak 36. Do nich dołączają żołnierze z pododdziałów łączności, a dopiero następnie - jako oddział czołowy - wyrusza 6. Kompanie wraz ze sztabem II. Bataillon.

Cywilne wozy oraz zwierzęta przejęte przez 1. Gebirgs-Division we wrześniu 1939 r.
Źródło: https://menofwehrmacht.blogspot.com/2018/12/civilian-carts-of-1-gebirgs-division.html?m=0
Temperatura staje się coraz bardziej nieznośna, ale cała czołówka maszeruje do przodu. Daleko za nimi toczy się pozostała część 1. Gebirgs-Division. Nagle, kilkaset metrów przed nimi, pojawiają się na drodze powalone drzewa. Żołnierze już wielokrotnie mieli do czynienia z taką zaporą na ćwiczeniach, więc każdy wie, co ma robić. "Pionierzy do przodu!" - krzyczy jeden z Oberleutnantów. Po kilkunastu sekundach ciężarówka i samochód terenowy pionierów podjeżdża pod blokadę. Zanim zdążyli cokolwiek zrobić, rozległ się potężny huk. Kawałki blachy z pojazdów poleciały na wszystkie strony, raniąc kilku żołnierzy. Okazało się, że Polacy zostawili tam miny, które spowodowały pierwsze straty w dywizji. Dla wielu był to kubeł zimnej wody na głowę: to wojna, a nie weekendowy spacer. Nie ma jednak czasy na głębsze przemyślenia, bo zaraz pada rozkaz obejścia zapory i kontynuowania marszu, jednak wolniej i dokładniej niż dotychczas.

Żołnierze z 1. Gebirgs-Division w Gorlicach na ul. Mickiewicza we wrześniu 1939 r.
Źródło: https://fotopolska.eu/415271,foto.html
Dookoła widać pola uprawne i lasy. Z oddali można dostrzec szerokie i otwarte doliny. Wszędzie panuje niepokojąca cisza, a słońce pali coraz mocniej. Droga wiedzie teraz szerokim łukiem wokół zaokrąglonego wzgórza, ciągnąć się dalej ku dolinie. W niej widać pokaźny lej po wysadzonej minie, który hamuje nieco marsz pododdziałów z II. Bataillon. Mijający go niemieccy strzelcy górscy w ostatniej chwili zauważają polskich żołnierzy, którzy momentalnie otwierają ogień z karabinu maszynowego. Po chwili dołącza kolejny i pociski tną pas lasu ciągnący się do doliny. Trzeci polski karabin maszynowy strzela z drugiej strony. 6. Kompanie po pierwszych strzałach rozwija się na lewo od drogi, kierując się na nieprzyjaciela. I. Zug ze szpicy, wykorzystując ukształtowanie terenu, dociera na przeciwległy stok, gdzie znajduje się gniazdo karabinów maszynowych. Sztab II. Bataillon szybko zajmuje stanowisko dowodzenia w leju i powoli opanowuje sytuację. Lornetki lustrują grzbiet wzgórza i skraj lasu, starając się odnaleźć ukrytego wroga. Kompanijny schwere MG-Zug wysuwa się do przodu dając 6. Kompanie ochronę ogniową. W międzyczasie 8. Kompanie zajęła pozycje z lewej i ruszyła przez wzgórze w kierunku doliny aby zajść wroga od skrzydła, 7. Kompanie czeka w rezerwie, a leichte Infanteriegeschütz-Batterie spieszy do przodu, aby pokryć nieprzyjaciela ostrzałem. Wysunięty obserwator utrzymuje łączność z artylerią, która już jest gotowa na stanowisku i po chwili wystrzeliwuje pierwsze pociski.
W szybkim ataku 6. Kompanie dotarła do połowy zbocza i do polskich stanowisk dzieli ją niespełna 150 metrów. Trzeba jeszcze wystrzelić rakiety sygnałowe, żeby nie dostać się pod ogień własnej artylerii i można ruszać dalej. Po chwili pierwsi niemieccy strzelcy górscy wdzierają się na polskie pozycje. Polacy próbują wycofywać się do lasu, ale jednego z nich dosięga pocisk. Po młodej twarzy spływa wolno krew błyszcząca się w promieniach słońca. To pierwszy zabity polski żołnierz, który w ogóle nie wygląda na wroga. Szybko przychodzi jednak otrzeźwienie w postaci rozkazu z dowództwa II. Bataillon - wszyscy mają natychmiast ruszać do przodu i ostro nacierać, aby wróg nie zdążył się umocnić.

Żołnierze z 1. Gebirgs-Division podczas przerwy na posiłek obok kuchni polowej gdzieś w Polsce we wrześniu 1939 r.; na czapce żołnierza po lewej widnieje charakterystyczna szarotka - symbol wojsk górskich
Źródło: http://wraki39.pobitwie.pl/i.php?/upload/2019/08/22/20190822005015-9c6a2c52-xl.jpg
8 września 1939 r. Tego dnia następuje decydujący zwrot. Dowództwo 1. Gebirgs-Division otrzymuje rozkazy, że od 7 września wieczorem zaobserwowano wroga w odwrocie na wschód na linii Żmigród-Jasło. Generalmajor Kübler obstawia, iż Polacy dalej będą próbowali się wycofywać i jednocześnie tworzyć front na odcinku o sprzyjających dla nich warunkach terenowych, gdzie będą mogli stawiać silny i długotrwały opór. Najlepszym do tego miejscem wydaje się być San, więc trzeba jak najszybciej zdobyć mosty, aby oszczędzić oddziałom przeprawę przez rzekę. Problem polega na tym, że 1. Gebirgs-Division nie jest pododdziałem zmotoryzowanym, co utrudnia zadanie.
Przede wszystkim pasuje dotrzeć do Żmigrodu, połączyć tam całą dywizję i zmienić dotychczasowy kierunek natarcie z północnego na wschodni. Kilka rozkazów później plan wchodzi w życie i już około 9:40, idąc z Gorlic, Aufklärungs-Abteilung 54 dociera do Żmigrodu zajmując go bez walki. Niespełna 20 minut później przybywa tam Generalmajor Kübler, a wraz z nim Oberst Karl Wintergerst - dowódca Gebirgs-Artillerie-Regiment 79. Dowódca dywizji rozkazuje utworzyć zmotoryzowaną grupę pościgową, która ma zaatakować wycofującego się wroga. Ich celem ma być Sanok, gdzie pododdział ma zdobyć tamtejsze przeprawy przez rzekę, utworzyć przyczółki po jej przejściu i poczekać na resztę dywizji.

Polscy żołnierze wzięci do niemieckiej niewoli opuszczają Gorlice początkiem września 1939 r. 
Źródło: http://www.sekowa.info/photo/moje/news/kampaniaw.jpg
Stworzona na szybko Kampfgruppe Wintergerst ma działać następująco: Gruppe "Nord" (mot.) ma operować od Żmigrodu przez Krosno-Haczów-Humniska na Sanok. W tym czasie Gruppe "Süd" (mot.), ruszy przez Duklę-Równe-Iwonicz-Rymanów na Sanok. Jako że jeszcze sporo pododdziałów z dywizji znajduje się w marszu, na razie trzeba czekać. Wszyscy, którzy przybywają do Żmigrodu, natychmiast są kierowani do odpowiedniej grupy. O godzinie 15:30 wyruszają pierwsze pododdziały z południowej grupy Gruppe "Süd" (mot.): 1./Aufklärungs-Abteilung 54, 2./Gebirgs-Jäger-Regiment 98, 3./Pionier-Bataillon 54. Niedługo potem zielone światło dostaje III. Zug z 7./Gebirgs-Jäger-Regiment 99, a po nich część Gruppe "Nord" (mot.): pionierzy, artyleria, działa przeciwpancerne i przeciwlotnicze oraz łącznościowy. 
Początkowo szybki pościg nie przynosi żadnych skutków, bo Polacy nie dają się zaskoczyć. Kilkanaście minut od ruszenia Gruppe "Süd" (mot.) zostaje ostrzelana w pobliżu miejscowości Teodorówka i walki trwały aż do wieczora. Aby uniknąć dalszych strat, Niemcy wstrzymują natarcie przed nocą. 

Mapa z 1929 r. z zaznaczonymi kluczowymi miejscowościami na trasie przemarszu 1. Gebirgs-Division w dniach 5-8 września 1939 r. (czerwony - Gorlice, żółty - Jasło, zielony - Krosno, czarny - Żmigród) 
Źródło: Opracowanie własna na podstawie mapy z http://maps.mapywig.org/m/WIG_maps/series/300K/85_NOWY_SACZ_1929-1939_400dpi.jpg
W tym samym czasie w pobliżu Równego Gebirgs-Jäger-Regiment 98, próbuje otworzyć drogę szpicy Gruppe "Süd" (mot.) zatrzymanej pod Duklą, ale opór Polaków jest bardzo zawzięty. O godzinie 21:30 przybywają posiłki z 6. Kompanie, jednak dookoła nic nie widać. Nagle rozpoczyna się ogromna nawała ogniowa polskich karabinów maszynowych. Pociski uderzają w najbardziej wysunięte plutony 6. Kompanie tworząc w jej szeregach chaos. Żołnierze uciekają na wszystkie strony nie wiedząc co się dzieje. Minęło trochę czasu aż wszyscy się ogarnęli i przystąpili do szturmu, ale Polaków w Równem już nie było. 
W odpowiedzi na strzelaninę 12./Gebirgs-Jäger-Regiment 98 otrzymała rozkaz wsparcia 6. Kompanie. Nic jednak się nie dzieje i pododdziały przegrupowują się. Jest dokładnie północ. W momencie znów rozlega się huk wystrzałów z lasu obok, a przy tym lecą w stronę Niemców granaty - Polacy znów wzięli ich w pułapkę. Żołnierze z 12. Kompanie rzucili się do kryjówek, strzelając we wszystkie strony. Panuje ogromne zamieszanie, a oficerowie usilnie próbują rozeznać się w sytuacji i nieco opanować spanikowanych towarzyszy. W końcu pada rozkaz wstrzymania ognia żeby się nikt nawzajem nie zabił i dalej strzela tylko przeciwnik i to także od tyłu. Staje się jasne, że Polacy dobrze ukryli się we wsi i pozwolili przejść obok siebie obu niemieckim kompaniom, po czym z dwóch stron otworzyli ogień trzymając ich w kleszczach. 
Dowódca 12./Gebirgs-Jäger-Regiment 98, mimo krytycznego położenia, działa szybko i zdecydowanie. Wydaje krótkie rozkazy i powoli Niemcy posuwają się skokami do przodu, od domu do domu, czyszcząc teren granatami. W dwugodzinnej, zaciętej walce w centrum wsi, złamano ostatni opór. Następnie 12. Kompanie zajęła pozycję w oczekiwaniu na poranny blask. W międzyczasie ranni są opatrywani, a zabitym kopie się groby. Z wydawać by się mogło beznadziejnej sytuacji, nie wyszło tylko trzech żołnierzy. 
Również Gruppe "Nord" (mot.) nie ominęły walki. We wsi Sulistrowa grupę przywitał silny ogień, który ustał dopiero po podpaleniu kilku domów pociskami smugowymi. Około północy szpica Gruppe "Nord" (mot.) dociera do Krosna. Nagle w ciemnościach odzywa się huk broni maszynowej. Niemieckie 2-cm FlaK 38 odpowiadają ogniem, a wraz z nimi - MG-Truppen. Po dłuższej strzelaninie wróg milknie. Zgodnie z rozkazem niemieckie pododdziały ruszają naprzód. Nikt nie wie co czeka w mieście, ale na obawy i przemyślenia nie ma czasu...

Kolumna z 1. Gebirgs-Division maszerująca w kierunku Lwowa we wrześniu 1939 r. 
Źródło: http://wraki39.pobitwie.pl/i.php?/upload/2019/08/22/20190822005033-f9f4af1d-xl.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz