07 sierpnia 2019

Czy Pantery pod Kurskiem zaliczyły aż tak nieudany debiut?

W powszechnej świadomości uważa się, że debiut PzKpfw V Ausf. D "Panther" w bitwie pod Kurskiem był co najmniej kompromitujący. W dużej mierze można by się z tym zgodzić, gdyż czołgi te za szybko opuściły zakłady produkcyjne i nie przetestowano ich należycie, a próba wyeliminowania licznych wad konstrukcyjnych w sumie zakończyła się niepowodzeniem. Jednak zgodnie z oficjalnymi niemieckimi statystykami, a także radzieckimi raportami - w samych walkach prowadzonych od 5 do 18 lipca 1943 r. Pantery wcale nie radziły sobie aż tak źle, szczególnie biorąc pod uwagę znaczną przewagę liczebną przeciwnika i liczne trudności z jakimi przyszło im się zmierzyć. 

Problemy i brak rozwiązania 
Jedno jest zgodne - sporo Panter było unieruchamianych przez wady techniczne, ale także - o czym się powszechnie zapomina - przez nieodpowiednią eksploatację. Fakt ten nie podlega dyskusji. W lutym 1943 r. na szybko opuszczające zakłady PzKpfw V Ausf. D "Panther" były niewystarczająco przetestowane, aby móc z powodzeniem walczyć w ciężkich warunkach do jakich przecież czołg powinien być dostosowany. Jednak okazuje się, że mimo tych wad konstrukcyjnych, "niedostosowane do działań bojowych" Pantery radziły sobie całkiem nieźle z przytłaczającymi siłami wroga.
Pierwsze seryjne "piątki" zaczęły trafiać do jednostek pancernych już na przełomie lutego i marca 1943 r. Dla przykładu - w marcu 1943 r. 24. Dywizja Pancerna Heer posiadała na stanie trzy czołgi tego typu. Także w tym czasie przeprowadzono liczne próby poligonowe z których jasno wynikało, iż Pantery nie są pozbawione wad. Największym problemem okazały się silniki, które poprzez przegrzanie całkiem często się zapalały. Powodem była najczęściej awaria systemu sterowania żaluzjami wlotów powietrza. Kolejną przyczynę stanowiły pompy paliwowe oraz układy napędowe (przede wszystkim sprzęgieł bocznych). Załogi wytypowane do testowania nowych maszyn skarżyły się również na słabą wytrzymałość kół napędowych i kilkanaście innych, mniej istotnych niedopracowań.

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 435 z 4. kompanii 51. Batalionu Pancernego 39. Pułku Pancernego podczas bitwy pod Kurskiem, lipiec 1943 r.
Źródło: https://www.warhistoryonline.com/instant-articles/german-panther-tank.html
Czy to oznacza, że Pantera na samym początku była złomem? Odpowiedź brzmi - nie. Każdy czołg w fazie początkowej cierpi na mniejsze lub większe nieodciągnięcia i jeśli jej wprowadzenie do armii odbywałoby się zgodnie ze standardami, to produkcję Panter by wstrzymano i wznowiono dopiero wtedy, gdyby się z tymi problemami uporano. W tym konkretnym przypadku nie zrobiono tego głównie przez nalegania Adolfa Hitlera, który chciał jak najszybciej mieć dużą liczbę nowych czołgów w celu wykorzystania ich podczas letniej ofensywy. 3 maja 1943 r. na odprawie w Monachium tak mówił do swoich generałów: "Sukces zapewnią nam nowe Tygrysy i Pantery, znakomite czołgi, które gwarantują całkowitą przewagę jakościową nad maszynami Rosjan". Nie zgadzał się z tym Generalny Inspektor Broni Pancernej - gen. Heinz Guderian, który zasugerował: "Uważam nowe Pantery za tak naprawdę jeszcze niegotowe do zadań frontowych. Mają one jeszcze wiele 'chorób wieku dziecięcego', co przy nowych konstrukcjach jest całkiem normalne. Usterki te mogą być usunięte w ciągu pięciu czy sześciu tygodni". Mimo poparcia Ministra Uzbrojenia i Amunicji Rzeszy Alberta Speera, Guderian nic tym nie wskórał - Hitler ani nie dał się przekonać, ani swojego zdania nie zmienił. Jednak zgodnie z wydanym wówczas rozkazem, wady konstrukcyjne Panter miały być wyeliminowane w kolejnych pojazdach, które będą opuszczać linie produkcyjne, a te które są już gotowe - mają walczyć.

PzKpfw V Ausf. D "Panther" wyprodukowane w zakładach MAN na początku maja 1943 r. 
Źródło: Tank Musem 2902/D5
A wad tych, jak już wspomniałem, było całkiem sporo i zakres przeróbek był dosyć poważny. Zakładał on m.in.
  • zmiany w układzie paliwowym 
  • zmiany w układzie chłodzenia silnika
  • zmiany w wentylacji przedziału napędowego
  • poprawienie planetarnych mechanizmów skrętu 
  • przekonstruowanie hamulców 
  • wzmocnienie koła napędowego 
  • zwiększenie wytrzymałości zawieszenia
  • wymiana drążków skrętnych 
  • wzmocnienie amortyzatorów 
  • poprawa komfortu obsługi czołgu 
Jak można zauważyć, zmiany dotyczyły bardzo istotnych podzespołów, a tak naprawdę dopiero wypuszczona w sierpniu 1943 r. Ausf. A nadawała się do w miarę bezproblemowego użytkowania.

PzKpfw V Ausf. D "Panther" z 51. lub 52. Batalionu Pancernego załadowane na platformy kolejowe i przewożone w rejon Kurska
Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/385972630538268722/?lp=true
Pierwsze jednostki, które w pełni miały być wyposażone w Pantery, to 51. i 52. Batalion Pancerny (Panzer-Abteilung 51, Panzer-Abteilung 52). Pierwszym dowodził Hauptmann Heinrich Meyer, a drugim - Major Karl von Sievers. Obie jednostki sformowano na bazie 2. batalionu 33. Pułku Pancernego 9. Dywizji Pancernej oraz 1. batalionu 15. Pułku Pancernego 11. Dywizji Pancernej. Wybór nie był bynajmniej przypadkowy, gdyż obie dywizje spędziły sporo czasu na Froncie Wschodnim i miały dobrze wyszkolone oraz doświadczone kadry. Jednak akurat w przypadku Panter, przewagi te nie zostały wykorzystanie. Do 51. i 52. Batalionu wcielano głównie młodych oficerów, a nawet rekrutów, którzy jak dotąd jeszcze nawet nie walczyli na froncie! Jasne było, że nie znają oni kompletnie taktyki sowieckich wojsk pancernych, a sprawy nie ułatwiały wymagające wielu przeróbek Pantery. Zgodnie z założeniami oba bataliony miały liczyć po 96 Panter. Szkolenie załóg rozpoczęto już w lutym 1943 r. na poligonie w Grafenwöhr. Ze względu na to, iż Pantery wymagały przeprowadzenia zmian konstrukcyjnych, to odbywało się ono na kilku pojazdach ze wcześniejszej produkcji i...PzKpfw IV. Oba bataliony otrzymały założoną liczbę Panter dopiero w połowie maja 1943 r. Wtedy okazało się, że poprawki wniesione przez konstruktorów wcale nie rozwiązały problemów nowych czołgów - te nadal się psuły. Z tego powodu, zamiast ćwiczyć na poligonie, załogi spędzały większość czasu w warsztatach. Jak wspomina Gefreier Werner Kriegl, który w tamtym czasie służył w 51. Batalionie Pancernym: "W kompanii było kilka pożarów silników, ponieważ mieszanka paliwowa w cylindrach nie spalała się całkowicie i trafiała do rozgrzanego kolektora spalin oraz rur wydechowych. W tej sytuacji często następował wybuch od którego nierzadko zapalały się przewody elektryczne". W związku z tym konieczne było wprowadzenie kolejnego programu modernizacji Panter, który zrealizowano w czerwcu 1943 r. Tym razem wymieniono m.in: 
  • popękane piasty kół jezdnych oraz łożyska
  • tarcze kół niektórych wozów, które wzmocniono dodatkowymi sworzniami 
  • układy napędowe, które miał naprawić producent
Wprowadzenie tych zmian miało także wpływ na przesunięcie Operacji "Cytadela" z 25 czerwca na 5 lipca 1943 r. 

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 632 z 6. kompanii 52. Batalionu Pancernego
Źródło: Tank Musem 2112/D9
Bojowy debiut 
Naprawione, a raczej "naprawione", Pantery trafiły z powrotem do 51. i 52. Batalionu Pancernego dopiero końcem czerwca 1943 r. Wówczas każdy z nich miał po 96 pojazdów liniowych, a także po 2 wozy zabezpieczenia technicznego - Bergepanther. Z rozkazu Naczelnego Dowództwa obydwa bataliony zostały przyłączone do 39. Pułku Pancernego generała Meinharda von Laucherta. W pierwszych dniach lipca 192 Pantery i 4 Bergepanther wyruszyły na pozycje wraz z ośmioma pojazdami ze sztabu 39. Pułku Pancernego. Pomiędzy 2 a 4 lipca 1943 r. 204 czołgi i ich załogi dotarły w rejon koncentracji koło Moszczenoje. Tak też poniesiono pierwsze straty i to nie w wyniku działań przeciwnika. Już 3 lipca podczas przejazdu ze stacji kolejowej na pozycje wyjściowe dwie Pantery spaliły się w wyniku pożarów silników. Po burzliwym dotarciu na miejsce 39. Pułk Pancerny przyporządkowano do XXXXVIII Korpusu Pancernego generała Otto von Knobelsdorfa, który wraz z II Korpusem Pancernym SS dowodzonym przez SS-Obergruppenführera Paula Hausera miał tworzyć "pancerną pięść" 4. Armii Pancernej generała Hermanna Hotha podczas ofensywy kurskiej. 
5 lipca 1943 r. 39. Pułk Pancerny został przydzielony do Dywizji Grenadierów Pancernych "Grossdeutschland", która miała nacierać w kierunku Obojańska, około 45 km na południowy zachód od Kurska. W tym dniu utworzono na szybko 10. Brygadę Pancerną, a w zasadzie tylko jej sztab, którego zadaniem było koordynowanie działań 39. Pułku Pancernego i Pułku Pancernego "Grossdeutschland".

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 121 z 1. kompanii 51. Batalionu Pancernego w okolicach Czerkasskoje, lipiec 1943 r.
Źródło: https://www.bild.bundesarchiv.de/cross-search/search/_1564995374/?search[view]=detail&search[focus]=10
5 lipca 1943 r. oba Pułki siłą 268 czołgów (w tym 184 Panter) rozpoczęły natarcie w kierunku wsi Czerkasskoje. Na początku ofensywy Pantery radziły sobie całkiem nieźle. Nacierając na pozycje 71. Dywizji Piechoty Gwardii pojazdy z 39. Pułku Pancernego zniszczyły kilka czołgów M3 Lee ze wspierającego gwardzistów 245. Samodzielnego Pułku Pancernego. Część sowieckich czołgów została wyeliminowana z odległości 2 000 m, co potwierdzało świetną skuteczność armaty 7,5 cm KwK 42 L/70. Chwilę później nastąpiła jednak tragedia i to nie w wyniku usterek. Na skutek błędnych rozkazów pułkownik Strachwitz - dowódca Pułku Pancernego "Grossdeutschland" odsłonił skrzydło 39. Pułku Pancernego i Pantery dostały się pod boczny ostrzał artylerii przeciwpancernej wroga. "Współpraca z nim w czasie ataku była utrudniona, ponieważ wolał walczyć samodzielnie i nie odpowiadał na wezwania radiowe. Strachwitz podjął zupełnie nielogiczne działania, co doprowadziło do nieodwracalnego osłabienia skrzydła" - meldował w pobitewnym raporcie pułkownik Decker - dowódca 10. Brygady Pancernej. Mało tego, nacierające Pantery najechały na wcześniej niewykryte pole minowe i o ile zwykłe miny nie mogły wyrządzić im większej krzywdy, tak tu Sowieci doczepili do nich granaty artyleryjskie rozrywające gąsienice. Na skutek ostrzału i min obydwa bataliony zostały niebezpiecznie dziesiątkowane. Wieczorem 5 lipca sprawne były tylko 22 Pantery. Sprawdziły się zatem obawy, iż czołgi nie są jeszcze dostosowane do działań bojowych, choć akurat w powyższym wypadku zawinił czynnik ludzki. Potwierdzeniem problemów z czołgami niech będą słowa szefa sztabu XXXXVIII generała Friedricha von Mallenthina: "Czołgi typu 'Panther' nie zrealizowały zadań, zbyt łatwo zapalały się, układ smarowania i paliwowy w silniku nie były wystarczająco zabezpieczone przed pożarem [...]". Oprócz tego sporo zastrzeżeń szło w kierunku wyszkolenia załóg. Okazało się, że składające się z 96 czołgów bataliony są zbyt liczne, aby mogły być kierowane przez jednego dowódcę.

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 432 z 4. kompanii 51. Batalionu Pancernego, lipiec 1943 r.
Źródło: Tank Musem 5801/D22
W nocy z 5 na 6 lipca 1943 r. kompanie remontowe z 39. Pułku Pancernego naprawiły większość maszyn i rankiem do działań było gotowych aż 166 Panter. Wozy te wraz z pojazdami z Pułku Strachwitza uderzyły na Srycewo i Aleksjajewkę. Pantery znajdowały się na lewym, a oddziały z "Grossdeutschland" na prawym skrzydle zgrupowania nacierających wojsk niemieckich. Podczas tego ataku czołgi pokonały rów przeciwczołgowy i duże pole minowe, ale zatrzymały się na silnie obsadzonej linii obronnej wyposażonej w ukryte działa przeciwpancerne i czołgi 3. Korpusu Zmechanizowanego. W czasie tego starcia 39. Pułk Pancerny stracił aż 37 Panter, z czego nie wszystkie bezpowrotnie. 
7 lipca 1943 r. 39. Pułk Pancerny stoczył krwawy bój o Wierchopienje i Nowosiełowkę. W wyniku ogromnej przewagi Sowietów niemiecki atak został odparty. Według danych Armii Czerwonej w rejonie wzgórza 243 oddziały 3. Korpusu Zmechanizowanego, 67. Dywizji Piechoty i 6. Korpusu Pancernego wyeliminowały z walki około 100 czołgów wroga. Liczba ta jest mocno przesadzona, gdyż zgodnie z oficjalnymi niemieckimi raportami, pułk Laucherta, który stanowił trzon powyższego ataku, informował o stracie tylko sześciu Panter. Podczas wznowienia walk na drugi dzień wokół tych samych miejscowości, Dywizja "Grossdeutschland", wraz z 3. Dywizją Pancerną, starała się je obejść skrzydłem i przesunęła oś natarcia w rejon wzgórza 260,8. Oba oddziały były wspierana przez Luftwaffe i ich Junkersy Ju-87B "Stuka", których załogi w pocie czoła okładały bombami sowieckie czołgi. Pomimo tego Niemcom nie udało się "wgryźć" w pozycje Rosjan. Dopiero 9 lipca, kiedy 3. Korpus Zmechanizowany oraz 67. Dywizja Piechoty zostały wycofane na tyły w związku z wyczerpaniem podczas walk z Niemcami, czołgi obu pułków pancernych przejechały przez Wierchopienje i zajęły pozycje obronne wokół miejscowości.

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 502 z 5. kompani 52. Batalionu Pancernego, lipiec 1943 r.
Źródło: Tank Musem 1709/D54
Według niemieckich danych do 10 lipca czołgom 39. Pułku Pancernego udało się zniszczyć 140 czołgów sowieckich. Sukces ten osiągnięto kosztem 25 Panter (straty bezpowrotne). Mimo że liczba niewielka, to nie można powiedzieć, że jednostka generała Laucherta sprawdziła się w boju. W tym dniu pułk ten miał jedynie 10 sprawnych czołgów - reszta znajdowała się w warsztatach, gdzie kompanie remontowe usiłowały jak najszybciej usunąć usterki i uszkodzenia spowodowane ostrzałem wroga. Następnego dnia, dzięki bardzo dobrej pracy oddziałów remontowych i częściach dostarczanych z Niemiec drogą lotniczą, do walki było gotowych 30 Panter. 
12 lipca 1943 r. podczas gdy II Korpus Pancerny SS starł się z 5. Gwardyjską Armią Pancerną pod Prochorowką, Pantery Laucherta, wraz z pojazdami pułku Strachwitza, odparły potężny atak sowieckiej piechoty i czołgów pod Wierchopienje. Zgodnie z planami, 13 lipca oddziału te miały nacierać w kierunku Bienożowki, z zadaniem osłony uderzenia oskrzydlającego Dywizji Grenadierów Pancernych "Grossdeutschland". Trudne warunki terenowe oraz nagła ulewa skutecznie utrudniły koncentrację wojsk niemieckich, a także dowóz amunicji i paliwa. Natarcie złożone z 6 PzKpfw III, 24 PzKpfw IV i 35 PzKpfw V "Panther" rozpoczęło się dopiero 14 lipca, ale w wyniku przewagi liczebnej wroga i zaciętej obrony, nie osiągnęły znacznych postępów. Ze względu na straty 10. Brygada Pancerna miała zostać wsparta przez czołgi 3. Pułku Pancernego, jednak poprzez wszędzie panujący chaos - nie udało się tego zrealizować. 
18 lipca 1943 r. sztab 10. Brygady Pancernej i 39. Pułk Pancerny zostały wyłączone z Dywizji "Grossdeutschland" i przyporządkowane XXXXVIII Korpusowi Pancernemu. Dzień później 39. Pułk Pancerny został wycofany z frontu.

Wybrane kamuflaże Panter walczących pod Kurskiem; od góry: PzKpfw V Ausf. D "Panther" nr R01 z dowództwa 39. Pułku Pancernego; PzKpfw V Ausf. D "Panther" nr 633 z 6. kompanii 52. Batalionu Pancernego; PzKpfw V Ausf. D "Panther" nr 813 z 8. kompanii 52. Batalionu Pancernego
Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/569212840387736128/?lp=true
Podsumowanie 
Jak można wywnioskować z powyższego opisu - Pantery pod Kurskiem miały ciężkie zadanie. Nie dość, że nie w pełni sprawne technicznie (ale trzeba dodać, że czasami winę ponosiły załogi i ich błędy eksploatacyjne), obsadzone często niedoświadczonymi żołnierzami, poddane błędnym decyzjom dowództwa, a także wystawione przeciwko większym i silniejszym oddziałom wroga - to poradziły sobie i tak lepiej niż można by się było spodziewać. Według oficjalnych statystyk armii niemieckiej od 5 do 18 lipca 1943 r. Pantery zniszczyły 263 sowieckie czołgi (prawdopodobnie dane te są zawyżone i faktyczna liczba zniszczonych czołgów nie przekracza 200 szt., a wynosi najprawdopodobniej od 120 do 150 szt.), 144 działa przeciwpancerne, 4 pojazdy pancerne i 60 samochodów ciężarowych - łącznie 471 sztuk różnego rodzaju uzbrojenia. Mimo to, za ten sukces 39. Pułk Pancerny zapłacił wysoką cenę: 51. Batalion Pancerny bezpowrotnie stracił 31 Panter, a 32 wymagały remontu - w 52. Batalionie Pancernym było to odpowiednio 24 i 40. Takie liczby oczywiście potwierdzają, że debiut Panter pod Kurskiem nie był udany, ale biorąc pod uwagę wszystkie wymienione czynniki, trzeba przyznać, że nie był aż tak zły, jakby się mogło wydawać, choć porównując późniejsze stosunku zwycięstw do strat Panter, liczba ta faktycznie nie jest powodem do chwalenia się. Warto także pamiętać, że mimo iż Panter pod Kurskiem w teorii było 184, to już od 7 lipca, dziennie w walkach brało udział nie więcej niż 44 Pantery. Szczegółowe dane zdolnych do działań bojowych PzKpfw V Ausf. D "Panther":
  • 5 lipca 1943 r. - 184 szt. 
  • 6 lipca 1943 r. - 166 szt. 
  • 7 lipca 1943 r. - 40 szt.
  • 8 lipca 1943 r. - brak danych
  • 9 lipca 1943 r. - 16 szt. 
  • 10 lipca 1943 r. - 10 szt. 
  • 11 lipca 1943 r. - 30 szt. 
  • 12 lipca 1943 r. - 25 szt.
  • 13 lipca 1943 r. - 43 szt. 
  • 14 lipca 1943 r. - 36 szt. 
  • 15 lipca 1943 r. - 20 szt. 
  • 16 lipca 1943 r. - 43 szt.
  • 17 lipca 1943 r. - 44 szt.
Po szczegółowej analizie działań dostrzeżono jednak wiele zalet nowego czołgu. Za niezwykle skuteczny uznano pancerz czołowy, co potwierdza fakt, iż żadnego czołgu nie stracono poprzez penetrację czołowej płyty kadłuba! Gorzej sprawa wyglądała z kadłubem bocznym, który był wrażliwy na ostrzał pociskami przeciwpancernymi wroga wystrzelonymi z dział kalibru 76,2 mm i to nierzadko z odległości nawet ponad 1 000 m powodując przy tym zapłon paliwa lub amunicji. W raportach sporządzonych po Operacji "Cytadela" zarówno załogi Panter, jak i dowództwo, bardzo dobrze wypowiadały się o armacie 7,5 cm KwK 42 L/70. Wszyscy zgodnie ocenili ją jako doskonałą broń mogącą zniszczyć radziecki czołg z odległości ponad 2 000 m. Trafił się nawet przypadek trafienia T-34 z prawie 3 000 m! To, do czego miano pretensje, to system prowadzenia ognia z działa. Już po trzecim strzale wnętrze wieży było tak zadymione, że nie dało się korzystać z celownika, a i trudno było wysiedzieć w tym dymie. Jak podsumował generał Guderian: "Czołg pokazał w trakcie działań bojowych swoje dodatnie strony. Duża ilość powstałych niesprawności była typowa w przypadku nowego czołgu, który po raz pierwszy uczestniczył w walkach. Po usunięciu najbardziej ewidentnych usterek w układzie paliwowym i w silnikach uszkodzenia nie powinny przekraczać dopuszczalnych ilości. Natomiast należy także pamiętać o wyeliminowaniu błędów w wyszkoleniu taktycznym załóg oraz o tym, że wysokie straty Panter były spowodowane przede wszystkim zaciętym oporem wroga". 

PzKpfw V Ausf. D "Panther" o numerze bocznym 312 z 3. kompanii 51. Batalionu Pancernego zniszczony przez własną załogę podczas odwrotu pod Kurskiem
Źródło: Tank Musem 3110/D33
Warte przytoczenia są także opinie Rosjan o nowym niemieckim czołgu. Zdobyli oni sporo materiałów do badań i analiz w drugiej połowie lipca 1943 r., kiedy to w wyniku udanego kontrataku na kierunku biełgorodzkim, zajęli obszary na którym operował 39. Pułk Pancerny. Skierowano tam wówczas specjalną komisję techniczną Naukowo-Badawczego Instytutu Wojsk Pancernych Armii Czerwonej pod kierownictwem pułkownika Romanowa. Pomiędzy 20 a 28 lipca Komisja ta dokonała oględzin pozostawionych przez Niemców wraków Panter. Większość z nich została zniszczona ogniem dział przeciwpancernych kalibru 45 mm, 76,2 mm i przeciwlotniczych kalibru 85 mm, kilka zniszczyły eksplozje min, przeszkody terenowe lub awarie. Spośród wszystkich Panter trafionych przez działa aż 10 spaliło się, przede wszystkim na wskutek uderzenia pocisków w przedział silnikowy. W żadnym przypadku przedni pancerz kadłuba nie został przebity, co potwierdziło opinie Niemców, za to trafienie w boki kadłuba i wieży zazwyczaj kończyły się przebiciem. Penetrowany był także pancerz czołowy wieży - jeden z czołgów miał dwa przebicia pociskami 76,2 mm w rejonie celownika. Bezpośrednie trafienia z dział kalibru 76,2 oraz 85 mm zrywały także wieżyczkę dowódcy. W celu potwierdzenia oględzin Komisja zleciła, aby ostrzelać najlepiej zachowaną Panterę czołgiem T-34. Strzelano do niej ze 100 metrów aż 30 razy. Żaden (!) pocisk nie przebił przedniego pancerza kadłuba! Choć wynik zadziwiający, to Sowieci uznali Panterę za niezbyt udany czołg, przede wszystkim ze względu na wrażliwy pancerz boczny, wysoką komplikację techniczną i dużą awaryjność. Mimo to, wraz z wprowadzeniem Ausf. A oraz Ausf. G - zarówno Sowieci, jak i Alianci bali się i unikali Panter jak ognia, gdyż po wyeliminowaniu największych bolączek tego czołgu, stał się śmiertelnie skuteczną maszyną do niszczenia wszystkiego, co podeszło mu pod lufę.

Zdobyczna Pantera o numerze bocznym 824 z 8 kompanii. 52. Batalionu Pancernego, okolice Kurska, lipiec 1943 r. 
Źródło: Tank Musem 1409/D19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz