04 kwietnia 2019

Nie ta wyspa - piekło na Krecie

Po sukcesie wojsk powietrzno-desantowych podczas ataku na belgijską twierdzę Eben-Emael Adolf Hitler uznał, że skoro tam poszło im tak świetnie, to trzeba podtrzymać passę i użyć swoich elitarnych spadochroniarzy do zajęcia greckiej wyspy, Krety. Decyzja ta była irracjonalna z każdego punktu widzenia i nie uwzględniała bieżącej sytuacji na Morzu Śródziemnym. Kreta miała się okazać grobem dla wielu elitarnych Fallschirmjäger.

Geneza
Po nieudanej Operacji "Seelöwe" (inwazja na Wielką Brytanię) oraz próbie zajęcia Gibraltaru, do której finalnie nie doszło - Generalleutnant Kurt Student - dowódca XI. Flieger-Korps - zaproponował, aby kolejnym celem stała się grecka wyspa Kreta. Miała to być okazja do zrehabilitowania się Luftwaffe za porażkę nad Wyspami Brytyjskimi. Wydaje się jednak, że odkąd Niemcy zajęli i kontrolowali Bałkany, Kreta przestała mieć większe znaczenie strategiczne. Prawdą jest, że brytyjskie bombowce dalekiego zasięgu - które stacjonowały na tej wyspie - mogły dolecieć do rumuńskich pół naftowych w Ploiești, oddalonych o około 1 080 km, ale bazy Royal Air Force można było zniszczyć za pomocą Luftwaffe z odległej o 160 km i zajętej przez Wehrmacht południowej Grecji. Z punku widzenia Niemców okupacja wyspy nie miała sensu, bo stacjonujące na niej samoloty byłyby dalej od Aleksandrii czy Kairu niż te startujące ze wschodniej Cyrenajki (Libia).
Kreta ma 8336 km², 243 km długości i od 12 do 56 km szerokości. Wewnętrzna część wyspy jest jałowa i pokryta górami z wapiennych skał, które w zachodniej części mają prawie 2 500 m n.p.m. Dróg tam za wiele nie było - tak samo jak wody pitnej - a temperatura w lecie była i jest, no cóż, mało przyjemna do prowadzenia działań wojennych. Południowe wybrzeże wyspy opada stromo do morza, więc jedynym sensownym do użytku portem był Sfakii. Z północy na południe biegła jedyna, nadająca się do użytku kołowego droga, która kończyła się niecałe 500 m od tej miejscowości. Dla Niemców zajęcie północnej części Krety było istotne z powodu ukształtowania terenu. Bazy zaopatrzeniowe Brytyjczyków znajdowały się w Egipcie i jedyny dla nich zdatny do użytku port znajdował się na północy - w miejscowości Suda. Łącząc to, topografia wyspy była na korzyść Niemców, szczególnie biorąc pod uwagę górzysty teren, gdyż Brytyjczycy musieli zbudować swoje lądowiska blisko północnego brzegu, bardziej narażonego na atak. 
Co do Malty, to tutaj sprawy wyglądały nieco inaczej. Ta mała (316 km²) wyspa położona tylko 96 km na południe od Sycylii i 320 km na północ od Trypolisu, była w posiadaniu Brytyjczyków i pełniła rolę "noża" wbitego w plecy Niemców i Włochów, którzy walczyli w Afryce Północnej. Stacjonowały na niej Brytyjskie samoloty, okręty podwodne i okręty nawodne, a ich podstawowym zadaniem było utrudnianie komunikacji Państw Osi z Libią. O tym, jakie niebezpieczeństwo niosła za sobą Malta przekonali się Niemcy w nocy z 15 na 16 kwietnia 1941 r., kiedy to Anglicy zatopili transportowiec wiozący zaopatrzenie dla Państw Osi. Okazało się, że każdy transport z Włoch do Libii jest zagrożony, a to czy dany statek przepłynie - było pewną loterią. 
Tak więc 21 kwietnia 1941 r. Generalleutnant Kurt Student oraz Szef Sztabu Generalnego Luftwaffe - Generalmajor Hans Jeschonek udali się do Adolfa Hitlera z propozycją zajęcia Krety. Führer brał pod uwagę inwazję na tę wyspę już w październiku 1940 r. i był świadomy, że zajmuje ona ważne miejsce na Morzu Śródziemnym, jednak to argumentacja oraz barwne opisy Generalleutnanta Studenta skłoniły Hitlera do podjęcia decyzji, aby to właśnie Kreta, a nie Malta - stała się głównym celem. Jedyne co mu się nie podobało, to transport wojsk tylko drogą powietrzną. Wydaje się, że ostateczną decyzja Hitlera została podjęta po rozmowach z Reichsmarschallem Hermannem Göringiem, który zresztą bardzo lubił Generalleutnanta Studenta.
Jak już wspomniałem, zajęcie Krety miało zlikwidować zagrożenie zbombardowania rumuńskich pól naftowych. Nie był to jednak jedyny argument, który przyczynił się do przeprowadzenia inwazji. Wyspa umożliwiała kontrolowanie szlaku wodnego łączącego Dunaj z adriatyckim wybrzeżem Włoch, poprzez cieśninę Dardanele i Kanał Koryncki, który zajęto 26 kwietnia 1941 r. w wyniku Operacji "Hannibal", o której więcej tutaj. Miało to ograniczyć wypływy Aliantów w tej części Morza Śródziemnego, a sama wyspa miała być bazą dla przyszłych operacji w Afryce Północnej. Nie zgadzał się z tym Großadmiral Erich Reader - dowódca Kriegsmarine - oraz wielu innych oficerów z Oberkommando der Wehrmacht, którzy nie bali się przeciwstawić Adolfowi Hitlerowi. Według nich decyzja ta oznaczała definitywne odrzucenie przez Führera strategii śródziemnomorskiej, która mogła przynieść zwycięstwo ostateczne. Zdobycie Malty było o wiele istotniejsze i miało kluczowe znaczenie dla przebiegu kampanii w Afryce. Jeśli więc Adolf Hitler wysłał swoje wojska do Libii tylko po to, żeby zyskać u Benito Mussoliniego i nie łącząc z tym działaniem większych planów - to atak na Kretę był bezsensowną stratą sił, czasu oraz sprzętu. Przeciwnicy inwazji - na czele z Großadmiralem Readerem - sądzili, że można zneutralizować zagrożenie zarówno z Krety oraz Malty i to za pomocą bombardowań, ale co do ataku, to byli zgodni, że powinien on objąć Maltę, gdyż - jak twierdzili - zajęcie tej wyspy było "podstawowym warunkiem wstępnym do przeprowadzenia uwieńczonej powodzeniem wojny przeciwko Wielkiej Brytanii na Morzu Śródziemnym". Z tym z kolei  nie zgadzał się Oberleutnant Rudolf Witzig, który już po wojnie przyznał, że: "Zajęcie Krety było ważne i miało sens ze strategicznego punktu widzenia wojny przez III Rzeszę. Morzem Śródziemnym władała flota brytyjska; włoska była słaba od samego początku. Trzeba było trzymać Brytyjczyków z dala od Bałkanów, Morza Czarnego i Egejskiego. Kreta nie mogła pozostać w brytyjskich rękach. Wyspa musiała zostać wyeliminowana jako brytyjska baza szturmowa". 
Mimo to 25 kwietnia 1941 r. Adolf Hitler rozkazał przeprowadzić inwazję na Kretę (Dyrektywa nr 28 OKW), a zdobycie Malty przełożył na jesień 1941 r. - jak już rozstrzygnie się wojna na wschodzie. Jednak coraz więcej oficerów sztabowych OKW dochodziło do wniosku, że to właśnie Malta powinna być "wyeliminowana" z działań wojennych, szczególnie, że loteria pod tytułem "dopłynie czy nie" była coraz bardziej problematyczna dla niemiecko-włoskich wojsk w Afryce Północnej. Decyzja Führera o lądowaniu na Krecie była krótko mówiąc zlekceważeniem coraz większych potrzeb Deutsches Afrika-Korps, a co ważne, Malty bronił niewielki garnizon, natomiast jako że Anglicy kontrolowali wschodnią część Morza Śródziemnego - mogli umieścić na Krecie dowolnie duże siły. Hitler nie był jedynym, który uważał, że Kreta jest ważna. Generaloberst Franz Halder - Szef Sztabu OKH - także udowodnił, jak mało wie o zaopatrywaniu wojsk na wyspie zlokalizowanej w części morza kontrolowanego przez marynarkę wojenną nieprzyjaciela. Stwierdził on bowiem, że zdobycie Krety będzie "najlepszym sposobem wsparcia Rommla zmierzającego ze swoimi siłami w stronę Kanału Sueskiego"... 
Co ciekawe, nie tylko Niemcy uważali Kretę za "istotną", bo nabrać dał się także Winston Churchill, który kazał wzmocnić angielskie wojska tam stacjonujące, mimo wyraźnych sprzeciwów Naczelnego Dowódcy Dowództwa Bliskiego Wschodu - Major-Generala Archibalda Wavella. Obawiał się on, że wojska brytyjskie poniosą tam dotkliwe straty, gdyż Niemcy - mający lotniska w kontynentalnej Grecji - mogą bez przeszkód bombardować ich pozycje. Churchill, podobnie jak Hitler, był nieugięty i już od 1 lutego 1941 r. na wyspę sprowadzano coraz większe, ale nadal nieznaczące siły.  
Niestety tłumaczenia oraz interwencje niemieckich oficerów nic nie dały i Operacja "Merkury" - bo tak ją nazwano - miała być przeprowadzona. Maltą miało zająć się w późniejszym czasie Luftwaffe. Ta decyzja, która nie wiedzieć czemu jest często pomijana w rankingu pt. "Dlaczego Niemcy przegrały wojnę?" - powinna znajdować się bardzo wysoko. Przygotowaniem inwazji miał się zająć Generaloberst Alexander Löhr - dowódca Luftflotte 4 - a nie Generalleutnant Kurt Student, co pewnie musiało go mocno zaskoczyć. Według Generalleutnanta Juliusa Ringela  - dowódcy 5. Gebirgs-Division - który miał zostać później głównodowodzącym sił lądowych na Krecie, plan inwazji na tę wyspę składał się z pięciu etapów: 
  1. Zdobycie przewagi w powietrzu 
  2. Przeprowadzenie desantu Fallschirmjäger w celu opanowania lotnisk na Krecie oraz główny atak na Maleme 
  3. Lądowanie pododdziałów Gebirgsjäger w celu dokończenia podboju wyspy i przeprowadzenia operacji oczyszczających
  4. Przybycie na wyspę wzmocnień w małych jednostkach pływających, które lądowałyby na plażach pod Maleme 
  5. Przypłynięcie jednostek nawodnych Kriegsmarine z czołgami, artylerią i pojazdami kołowymi z 5. Panzer-Division - kiedy zostanie przejęty port zdatny do rozładunku.
Generalleutnant Julius Ringel twierdził, że dla operacji lądowych nie ustalono ostatecznego planu, a wybór miejsca lądowania Gebirgsjäger (Maleme lub Heraklion) był zależny od powodzenia akcji Fallschirmjäger.

Siły niemieckie
Sam atak na wyspę miały przeprowadzić siły VIII. Flieger-Korps (dowódca: Generalfeldmarschall Wolfram Freiherr von Richthofen) i XI. Flieger-Korps (dowódca: Generaloberst Kurt Student). W skład tego drugiego korpusu wchodziła 22. Infanterie-Division, która była specjalnie przeszkolona do operacji powietrznodesantowych. Jednakże nie było czasu na jej szybkie przerzucenie z rejonu Ploiești, więc zastąpiono ją 5. Gebirgs-Division, która co prawda ze spadochronami nie miała wiele wspólnego, ale doskonale nadawała się do prowadzenia działań w górskich rejonach wyspy. Następnie - gdy uda się zdobyć odpowiedni port - dołączyć miał ciężki sprzęt (wraz z czołgami) i wydzielone pododdziały z 5. Panzer-Division. 
Trzeba dodać, że Generalleutnant Kurt Student i Generaloberst Alexander Löhr posiadali zupełnie inną wizję ataku na wyspę. Pierwszy uważał, że trzeba zaatakować w aż siedmiu punktach na północnym wybrzeżu, bo grecko-brytyjskie siły są ogólnie słabe i nie będą w stanie się skutecznie bronić. Miało to sparaliżować system alianckiej obrony i zapobiec koncentracji brytyjskich odwodów w danych miejscu. Drugi z kolei był znacznie ostrożniejszy i chciał, aby 7. Flieger-Division (dowódca: Generalleutnant Wilhelm Süssmann) - czyli główny atakujący związek taktyczny - wylądował w rejonie małej miejscowości Kastelli w północno-wschodniej części wyspy. Następnie po wzmocnieniu sił przez 5. Gebirgs-Division oraz 5. Panzer-Division - uderzono by na wschód, zajmując po kolei miasta oraz porty. Jako że obaj panowie nie mogli dojść do porozumienia - Reichsmarschallem Hermannem Göring, który nadzorował całą operację - stworzył pewien improwizacyjny kompromis, czyli desant w czterech punktach: Chania, Maleme, Retimno i Heraklion. 
XI. Flieger-Korps miał do dyspozycji Kampfgeschwader z.b.V. 1, 2 oraz 3 (533 samoloty transportowe Junkers Ju 52/3m) oraz Luftlandegeschwader 1 (69 szybowców transportowych DFS 230). Nie były to jednak wystarczające siły, więc trzeba było przeprowadzić dwa zrzuty szturmowe trzech grup uderzeniowych. Pierwszy rzut obejmował Zachodnie Zgrupowanie Uderzeniowe (Gruppe "Komet", dowódca: Generalmajor Eugen Meindl), które - miało zaatakować rejon Maleme - i Środkowe Zgrupowanie Uderzeniowe (Gruppe "Mars", dowódca: Generalleutnant Wilhelm Süssmann) atakujące w rejonie Chanii i zatoki Suda. Gruppe "Komet" była dodatkowo wzmocniona przez 3./Flugabwehr-Maschinengewehr-Bataillon 7, 1./Fallschhirm-Artillerie-Abteilung 7 i 3./Fallschirm-Sanitäts-Abteilung 7. Lotnisko w Maleme oraz pobliskie wzgórze nr 107 miał zająć Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Generalmajor Eugen Meindl), który po przybyciu drogą morską pododdziałów Gebirgsjäger-Regiment 100 - miał złączyć się z Fallschirmjäger-Regiment 3 w rejonie Chanii.
Drugi rzut, przeprowadzony wczesnym popołudniem, miała stanowić druga część Gruppe "Mars" - atakująca tuż na wschód od Retimno - i Wschodnie Zgrupowanie Uderzeniowe (Gruppe "Orion", dowódca: Obereutnant Bruno Brauer) mające zająć Heraklion. Założono przy tym, że kilkuset żołnierzy wyląduje na szybowcach, około 10 000 skoczy ze spadochronami, a 5 000 wyładuje się z samolotów transportowych na zajętych już lotniskach. Reszta miała dotrzeć drogą morską.

Siły Aliantów
Dla Aliantów było jasne, że Niemcy zaatakują na północy Krety, bo to właśnie tam znajdowały się najważniejsze lotniska i główne miasta. Do kwietnia 1941 r. brytyjski garnizon na wyspie nie był zbyt duży i składał się głównie z 14th Infantry Brigade oraz kilku mniejszych pododdziałów RAF i Royal Navy. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać po porażce na Bałkanach i kontynentalnej Grecji, gdyż na Kretę zaczęły przybywać brytyjskie pododdziały z "W-Force", które przed niemiecką inwazją liczyły około 28 600 Anglików, Nowozelandczyków i Australijczyków oraz od 7 000 do 10 000 (w zależności od źródeł) Greków. Wszystkimi tymi siłami dowodził Major-General Bernard Cyril Freyberg, który dotarł na Kretę 29 kwietnia 1941 r. i zdał sobie sprawę, jak słabymi siłami dysponuje, ale starania o ich wzmocnienie nie przyniosły większych skutków. 
Okazało się, jednak że Abwehr zbyt nisko oszacowała liczebność wojsk nieprzyjaciela na wyspie. Po wojnie Hauptmann Freiherr von der Heydte - dowódca I./Fallschirmjäger-Regiment 3 - stwierdził, że: "Według tego, co wiedzieliśmy w tamtym czasie, Kreta była okupowana przez brytyjskich żołnierzy od końca października 1940 r. i przybliżoną liczebność sił na wyspie oceniono na nie więcej niż 15 000 ludzi, z których część miała być wyczerpana po walkach w Grecji". Tak więc mocno niedoszacowano sił przeciwnika, ale trzeba podkreślić, że nie wszyscy alianccy żołnierze mieli wystarczające wyposażenie i przygotowanie do walki z morską i powietrzną inwazją. Trzy bataliony greckich rekrutów były słabo wyekwipowane, wyszkolone i uzbrojone w karabiny różnego typu do których brakowało amunicji (niektórzy posiadali tylko po 20 naboi), a ponadto w ich pododdziałach szerzyła się malaria.  
Po uzyskaniu od wywiadu informacji, że atak nastąpi w zachodniej części Krety, w rejonie Maleme została rozmieszczona nowozelandzka 5th Infantry Brigade. Obroną samego lotniska oraz wzgórza nr 107 miały zająć się odpowiednio Company C i Company A z 22nd Infantry Battalion. Pomiędzy korytem rzeki Tavronitis a wzgórzem nr 107 pozycje obsadzała Company D, a na południowy-wschód od wzgórza nr 107 - Company B. Dowództwo 22nd Infantry Battalion ulokowało się w Pyrgos. Odwód dla batalionu stanowiły dwa czołgi Mk II Matilda i dwa plutony piechoty. W rejonie Chanii broniło się natomiast około 14 000 Anglików i Australijczyków, w Retimno - 50 km na wschód od Chanii zadania obronne spoczywały na australijskiej 19th Infantry Brigade, a w Heraklionie - na angielskiej 14th Infantry Brigade.

Operacja "Merkury"
Na 10 dni przed rozpoczęciem inwazji Luftwaffe zdobyło w tym rejonie działań całkowitą przewagę w powietrzu. Samoloty Niemców atakowały RAF tak zawzięcie, że ci musieli przenieść swoje maszyny do Egiptu. Luftwaffe atakowało wszystkie pozycje Anglików, jakie mogli wypatrzeć, ale że były one dobrze zakamuflowane - wielkich strat nie odnotowano. Niemieckie rozpoznanie lotnicze odkryło, że na kilka dni przed atakiem Royal Navy przemieściła swoje pododdziały na południe i zachód wyspy, co oznaczało, że będą jej bronić, a nie oddadzą bez walki. Tak więc na dzień ataku Niemcy dominowali w powietrzu, a Anglicy na morzu, ale pozbawieni osłony z góry - mieli o wiele gorszą pozycję.
Nad ranem 20 maja 1941 r. - tuż przed wylotem - niemieccy spadochroniarze dostali specjalne racje żywnościowe, które miały w założeniu podbudować morale i wzmocnić wytrzymałość skoczków. W ich skład wchodziły produkty, które na froncie można nazwać delikatesami: biały chleb, mleko, masło i świeże jajka. Reszta żołnierzy musiała zadowolić się zwykłymi racjami żywnościowymi w skład których wchodziły: puszki z kiełbasą i serem, wyroby czekoladopodobne, guma do żucia, suchary, kawa i cukier, oranżada w proszku oraz paliwo w kostkach. Dla wielu żołnierzy był to ostatni posiłek w życiu. Przed skokiem Fallschirmjäger dostali również egzemplarz "Dekalogu Spadochroniarza", opracowanego przez Generalleutnanta Kurta Studenta, który zawierał 10 "przykazań" mających na celu podniesienie na duchu i przypomnienie, że są elitą armii. 
Luftlande-Sturm-Regiment miał do wykonania kilka zadań. Po pierwsze - zniszczenie baterii artylerii przeciwlotniczej i zajęcie mostu znajdującego się na południowym-wschodzie od lądowiska w rejonie Maleme, po drugie - desant spadochronowy w pobliżu Maleme i zajęcie oraz utrzymanie lotniska, po trzecie - nawiązanie kontaktu z Kampfgruppe "Heinrich" - bojową grupą spadochronową o wielkości pułku - wchodzącą w skład 7. Flieger-Division, która miała wylądować na południowym zachodzie od Chanii. III./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Major Otton Schreiber) miał przeprowadzić desant na północy i wschodzie od Maleme, stłumić opór w miasteczku i zabezpieczyć koryto rzeki biegnące na wschód, aby finalnie połączyć się z Gruppe "Mars" na wschodzie. Pododdział ten miał kłopoty jeszcze zanim operacja się dobrze nie zaczęła. Był ostatni w kolejce do odlotu na lotnisku w Megarze (jedno z sześciu miejsc startu w kontynentalnej Grecji) i jego odlot został opóźniony o ponad 40 minut z powodu zbyt gęstych obłoków kurzu wzbitego przez poprzednio startujące samoloty. Jak wspominał później Generalleutnant Juliusa Ringel: "Te zapasowe lądowiska nigdy nie były w idealnym stanie".  
20 maja 1941 r. o godz 05:00 Sturmkampfgeschwader 2Sturmkampfgeschwader 77 przeprowadziły nalot na pozycje 5th Infantry Brigade pod Maleme. Bomby zniszczyły część urządzeń komunikacyjnych oraz kilka dział artylerii polowej i przeciwlotniczej. Bombardowanie to trwało do godz. 07:30 i nie zadało większych strat w rejonie lotniska. Następnie o godz. 08:00 Kampfgeschwader 77 wraz z eskortą z Jagdgeschwader 27 przeprowadziły kolejny nalot za którym zbliżały się Junkersy Ju 52/3m oraz DFS 230 - holowane za tymi transportowcami - z I./Luftlande-Sturm-Regiment 1.
U ujścia koryta rzeki Tavronitis miało wylądować 108 żołnierzy z 3./I./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Oberleutnant Wulf von Plessen), których zadaniem było zlikwidowanie znajdujących się tam armat przeciwlotniczych kal. 40 mm oraz zaatakowanie zachodniej części lotniska. W międzyczasie na południowo-wschodnich stokach wzgórza nr 107 miały wylądować Stab/I./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Major Walter Koch) oraz 4./I./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Oberleutnant Kurt Starazin), które w sile 120 żołnierzy miały zająć znajdujący się tam posterunek RAF. Równocześnie Major beim Stabe Major Franz Braun wraz z 72 żołnierzami miał zdobyć i utrzymać most nad korytem rzeki Tavronitis. Pododdziały te pojawiły się nad Kretą o godz. 08:15, ale transportujące je szybowce zostały przywitane przez ostrzał żołnierzy z 22nd Infantry Battalion. Jeden z Fallschirmjäger wspomina: "O 5:00 rano wystartowaliśmy z Megary w Grecji. Najbardziej martwiłem się o lądowanie. Miałem nadzieję, że nie będzie z tym większych trudności. Niestety nie dostarczono nas we wcześniej ustalone miejsce - na lotnisko w Maleme, ale nieco dalej - do zagajnika oliwnego położonego w połowie wzgórza nr 107".
Lądowanie I./Luftlande-Sturm-Regiment 1 było tragiczne w skutkach, gdyż szybowce roztrzaskiwały się o skalisty teren lub o drzewa oliwne, a także znalazły się w dużym rozproszeniu. Niemieccy żołnierze byli momentalnie ostrzeliwani przez Nowozelandczyków i zamiast realizować cele - walczyli o życie. W końcu jednak grupa Majora Brauna opanowała żelazny most i dotarła do stoku wzgórza nr 107, ale wkrótce została wyhamowana przez brytyjską obronę. W wyniku rany postrzałowej zginął sam Major Franz Braun, a wcześniej ranny został Major Walter Koch. Łącznie cały I./Luftlande-Sturm-Regiment 1 stracił aż 16 oficerów, a 7 było rannych. Były to zapowiedzi nadchodzących zdarzeń.
Chwilę później z Ju 52/3m zaczęła wyskakiwać reszta Fallschirmjäger, którzy mieli zaatakować lotnisko w Maleme z dwóch stron: od wschodu na zachód III./Luftlande-Sturm-Regiment 1, a od zachodu na wschód reszta pułku. Kolejne lądowanie - tym razem III./Luftlande-Sturm-Regiment 1- zakończyło się jeszcze gorzej niż poprzednie. Żołnierze wylądowali w bardzo dużym rozproszeniu, a w wyniku ostrzału samolotów - często musieli skakać z tylko 100 metrów, stając się łatwym celem dla obrońców. Wielu z nich zanim wylądowało, oswobodziło się z uprzęży, odnalazło skrzynki z uzbrojeniem oraz dotarło do swoich dowódców - po prostu ginęło.  
W przeciwieństwie do operacji nad Eben-Emael, gdzie Fallschirmjäger byli uzbrojeni jedynie w P08 Parabellum - teraz byli dodatkowo wyposażeni MP 40. Amunicja do obu broni była wsunięta do ładownic przymocowanych do głównych pasów zrobionych z brązowej skóry, zapiętych na sprzączki z aluminium. Zapasowy magazynek znajdował się w prawej kieszeni na piersi, 4 Stielhandgranate 24 - w dolnej lewej kieszeni kombinezonu, a pistolet - w tylnej prawej. Mimo to większość spadochroniarzy w trakcie lotu nadal była uzbrojona tylko w pistolety, granaty oraz noże, gdyż reszta sprzętu miała być wyrzucona osobno w pojemnikach. Trzeba było jednak do nich dotrzeć, a to nie zawsze się udawało pod silnym ogniem nieprzyjaciela. W tych początkowych latach tworzenia niemieckich wojsk powietrzno-desantowych uważano, że żołnierzowi trudno będzie bezpiecznie wylądować z większą bronią niż pistolet, bądź ostatecznie pistolet maszynowy. Nad Kretą co 10 sekund każdy samolot opuszczało po 12 spadochroniarzy oraz 4 kontenery z wyposażaniem. Przez to na niebie były widoczne różnokolorowe, jedwabne spadochrony: zielono-brązowe należące do Fallschirmjäger (służące także jako kamuflaż dla pojazdów), białe - do pojemników z ekwipunkiem oraz różowe - do sprzętu medycznego. Tak więc jeżeli pawie nieuzbrojony Fallschirmjäger wylądował na pozycjach nieprzyjaciela - był bez szans. W jednej kompanii z III./Luftlande-Sturm-Regiment 1 po trzech godzinach walk ze 126 żołnierzy zginęło aż 112, a w sumie cały III. Bataillon utracił 20 maja 1941 r. aż 400 (!) Fallschirmjäger.
Kolejnym rozbitym zgrupowaniem była Kampfgruppe "Mürbe" (dowódca: Leutnant Peter Mürbe) stworzona na bazie 6./II./Luftlande-Sturm-Regiment 1. Jej zadaniem było opanowanie portu Kastelli na zachodzie wyspy. Tam jednak licząca 72 żołnierzy grupa została zniszczona przez grecki 1. Pułk Piechoty, uzbrojony głównie z broń sieczną. W starciu tym zginęło aż 53 Fallschirmjäger, łącznie z dowódcą. Kilkunastu niemieckich żołnierzy zostało dosłownie porąbanych przez greckich chłopów, a ocalałych ukryto w miejscowym posterunku policji. Zostali oni uwolnieni dopiero 27 maja 1941 r. przez Pionier-Bataillon 95 z 5. Gebirgs-Division. Tego samego dnia Niemcy w odwecie rozstrzelali na rynku w Kastelli 200 mieszkańców.
Nieco lepiej poradził sobie IV./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Hauptmann Walther Gericke) oraz 3./Fallschirm-Sanitäts-Abteilung 7 lądujący na zachodnim brzegu Tavronitis. Co prawda zostały one ostrzelani we wzgórze nr 107, ale mało skutecznie. Równocześnie rezerwowy II./Luftlande-Sturm-Regiment 1 (dowódca: Major Edgar Stenzler) - lądujący na zachód od Maleme - uniknął jakiegokolwiek ostrzału. W czasie walk ranny został Generalmajor Eugen Meindl, który nie zrezygnował z dowodzenia. Powierzył on jednak bezpośrednie dowództwo nad I., II., i IV. Bataillon Majorowi Stenzlerowi. Jego zadaniem było opanowanie wzgórza nr 107 do nocy 20 maja 1941 r. Po zgrupowaniu dostępnych sił (równowartość około dwóch batalionów) Niemcy ruszyli do ataku eliminując po kolei gniazda oporu nieprzyjaciela. Pomocne okazało się wsparcie z powietrza, które cały czas bombardowało i ostrzeliwało nowozelandzkie pozycje. Fallschirmjäger wskazywali z ziemi gdzie strzelać białymi i żółtymi wstęgami ułożonymi w różne wzory. Jednak znajdujący Nowozelandczycy twardo bronili swoich stanowisk i nie pozwolili Niemcom zając wzgórza oraz lotniska. Obie strony zmagały się ponadto z upałem i brakiem wody. Jednak dowódca 22nd Infantry Battalion - Lt. Col. Andrews - uznał, że jego pozycja jest mocno zagrożona, a kompanie mogą wkrótce zostać odcięte. Nowozelandczycy praktycznie nie mieli łączności, gdyż linie były pozrywane. Jako że Niemcy naciskali coraz bardziej, 22nd Infantry Battalion odpalił białe i zielone race sygnalizujące potrzebę wsparcia od 23rd Infantry Battalion. Jako że nie przyniosło to żadnych efektów Lt. Col. Andrews połączył się z dowództwem 5th Infantry Brigade. Również w tym przypadku prośba o dodatkowe siły spełzła na niczym, mimo że jednostka dysponowała bezczynnymi odwodami. Zamiast tego dowódca - Brigadier Hargest - kazał mu kontratakować tym. W związku z tym Lt. Col. Andrews został zmuszony do użycia swojej rezerwy taktycznej, czyli dwóch czołgów i dwóch plutonów piechoty. Niestety pojazdy były w kiepskim stanie, a załogi - niezbyt ogarnięte.
Kontratak czołgów i piechoty z 22nd Infantry Brigade rozpoczął się o godz. 17:00. Był to prawdziwy spektakl, tyle że komediowy. Nie dość, że oba pojazdy minęły niemieckie pozycje na lotnisku oraz posterunku RAF, to załoga jednego z nich dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że mechanizm obrotu wieży nie działa oraz nie ma odpowiedniej amunicji – po czym zawróciła ku swoich pozycjom – a drugi wpadł na głaz i musiał zostać porzucony. Bez wsparcia czołgów oba atakujące plutony piechoty zostały przez Niemców zdziesiątkowane i także musiały się wycofać. Po tym wydarzeniu – o godz. 18:00 – Lt. Col. Andrews zameldował, że jeżeli nie otrzyma wsparcia, to będzie zmuszony prosić o zgodę na odwrót. Chcąc nie chcąc Brygadier Hargest się zgodził, ale dodał, że wyśle mu dwie kompanie. Jednak gdy nadszedł wieczór – wobec braku informacji, co dzieje się na wzgórze nr 107 – zapadła decyzja o odwrocie 22nd Infantry Battalion, który rozpoczęto o godz. 21:00. Godzinę później w dowództwie batalionu zameldowała się jedna z obiecanych kompanii z 23rd Infantry Brigade, która od razu dostała zadanie kontrataku i odbicia wzgórza nr 107. Gdy jednak okazało się, że nie będzie drugiej kompanii wsparcia – wszystkie nowozelandzkie pododdziały wycofały się na 2 km wschód. Pozwoliło to Niemcom na przesunięcie się do przodu i opanowanie części lotniska w Maleme, a nad nad ranem 21 maja 1941 r. opuszczone wzgórze nr 107 zostało zajęte przez I./Luftlande-Sturm-Regiment 1. Dzięki temu w końcu zdobyto upragnione lądowisko, ale cały czas znajdowało się ono w zasięgu angielskiej artylerii. Ponadto było ono zablokowane przez strzaskane i uszkodzone samoloty przez co pododdziały 5. Gebirgs-Division i tak nie miałyby gdzie wylądować.
W nocy z 20 na 21 maja 1941 r. walki powoli cichły. Niemieckie meldunki z Krety były jednak zatrważające. Nie opanowano ani jednego miasta i lotniska, a także zatoki Suda. Sytuacja wyglądała tragicznie - Chania znajdowała się nadal w rękach Aliantów, a Luftlande-Sturm-Regiment 1 wylądował w czterech różnych miejscach, przez co był odizolowany i niezdolny do utworzenia przyczółków powietrznych. Na domiar złego stracono na pewien czas kontakt radiowy z dowództwem w Atenach. Jeszcze 20 maja 1941 r. godz. 12:00 Generalleutnant Kurt Student był przekonany, że lotnisko w Maleme jest już zajęte, a w wyniku braku łączności nie dało się tego zweryfikować. W związku z tym wysłał on dwa Junkersy Ju 52/3m w celu rozpoznania sytuacji. Gdy samoloty zbliżyły się nad cel i zobaczyły na jego zachodnim skraju flagę ze swastyką, przystąpiły do lądowania. W tym czasie zostały silnie ostrzelane i musiały wracać. Sytuacje Niemców pogarszały również opóźnienia w tankowaniu samolotów i zły stan greckich pasów startowych, które spowolniły natarcie drugiego rzutu, a w tym samym czasie bombowce i myśliwce Luftwaffe wyruszyły już w celu bombardowania i ostrzeliwania Retimno i Heraklionu. "Było oczywiste, że Brytyjczycy są twardsi i dużo silniejsi, niż sądziliśmy" - powiedział później Generalleutnant Kurt Student, co można uznać za spore niedomówienie, patrząc na to, co się działo na wyspie.
Generaloberst Löhr i Generalleutnant Student nie mieli wyboru i zostali zmuszeni wysłać pod Maleme wszystkie dostępne siły, gdyż walczące tam pododdziały mogły być - według nich - w każdej chwili rozbite. W związku z tym do akcji włączono II./Fallschirmjäger-Regiment 2 oraz Panzerjäger-Abteilung 53. Oprócz tego Generaloberst Löhr nalegał, aby bez względu straty w samolotach transportowych rozpocząć przerzut na wyspę pododdziałów z 5. Gebirgs-Division. Jednak założenia Niemców były znacznie bardziej pesymistyczne, niż to, co zrobili Alianci. Nie zdawali sobie bowiem sprawy, że siły przeciwnika są tak słabe i znajdują w trudnym położeniu. Przenosząc się na chwilę w ramy historii kontrfaktycznej, można śmiało stwierdzić, że gdyby Alianci w nocy z 20 na 21 maja 1941 r. zaatakowali Niemców siłami kilku batalionów - desant na Kretę zakończyłby się porażką. Okazuje się jednak, że nikt z alianckiego dowództwa nie wyszedł z taką inicjatywą, a nawet zgłaszano, że Niemcy mocno naciskają w rejonie lotniska w Maleme. Z drugiej strony Generalleutnant Student był przekonany, że jego pododdziały zostaną w nocy zaatakowane, dlatego podjął taką, a nie inną decyzję. Po prostu uznał wówczas, że jest to jedyna opcja, aby Operacja "Merkury" nie zakończyła się katastrofą. Tymczasem nie dość, że nocnego ataku nie było, to Nowozelandczycy wycofali się na wschód. 
Tymczasem Generaloberst Löhr i Generalleutnant Student słusznie uznali, że trzeba wykorzystać mały sukces zajęcia części lotniska w Maleme i nad ranem 21 maja 1941 r. wylądował tam jeden Junkers Ju 52/3m z amunicją oraz Hauptmannem Kleye ze Stab der XI. Flieger-Korps, który miał nawiązać kontakt z Generalmajorem Meindlem. Samolot wylądował bez większych przeszkód, mimo że był ostrzeliwany. Równocześnie na plaży na zachód od ujścia rzeki Tavronitis wylądował kolejny Junkers Ju 52/m, który pilotował Oberleutnant Könitz. Nie poprosił on dowództwa o zgodę, więc można powiedzieć, że lot ten był samowolką. Powodem tego była informacja, że Generalmajor Meindl jest ranny. Został on zabrany z wyspy i to uratowało mu życie. Tymczasem do Aten powrócił Hauptmann Kleye, który zameldował, że lotnisko w Maleme nie jest zniszczone, ale jego wschód cały czas jest ostrzeliwany przez wroga. Jako że lądowanie samolotów transportowych u ujścia Tavronitis wiązał się z uszkodzeniem podwozi maszyn, trzeba było poczekać, aż cały teren lotniska zostanie oczyszczony z Nowozelandczyków. 
21 maja 1941 r. o godz. 15:00 dostępne siły Luftlande-Sturm-Regiment 1 - po nalocie bombowców nurkujących - przeprowadziły natarcie na Maleme i wzgórza na wschód od nr 107. W tym samym czasie na tyły Nowozelandczyków zrzucono dwie kompanie z II./Fallschirmjäger-Regiment 2, co było sporym błędem, gdyż wylądowały one na wrogich pozycjach pod Morion i Platanias. Mimo to udało się osiągnąć Maleme, a o godz. 17:00 na lotnisku zaczęły lądować pierwsze samoloty z pododdziałami 5. Gebirgs-Division. Trzeba było jednak nadal uważać na ostrzał brytyjskiej artylerii, która ciągle niosła za sobą straty w ludziach i sprzęcie. Do wieczora na wyspie znalazły się już Stab/Gebirgsjäger-Regiment 100, II./Gebirgsjäger-Regiment 100 oraz pozostałe kompanie II./Fallschirmjäger-Regiment 2. 
W przybyłe na wyspę pododdziały górskie, które zajęły pozycje wokół lotniska, próbowały wyłomem ruszyć na wschód w celu połączenia się ze znajdującymi się tam odciętymi jednostkami. Jednak w nocy z 21 na 22 maja 1941 r. - o godz. 03:30 - Alianci w końcu zaatakowali Maleme siłami 28th Infantry Battalion oraz 20th Infantry Battalion, wsparte przez pluton czołgów. Nowozelandczykom udało się dotrzeć do wschodniego krańca lotniska. Sukces ten był jednak chwilowy, bo dzienne ataki Luftwaffe oraz kontrnatarcie II./Gebirgsjäger-Regiment 100 zmusiły ich do odwrotu na pozycje wyjściowe. To okazało się kluczowe w dalszych wydarzeniach.
Fallschirmjäger-Regiment Tymczasem w nocy konwój wiozący drogą morską na Kretę część żołnierzy i sprzęt 5. Gebirgs-Division został przechwycony i zniszczony przez Royal Navy, przez co 330 ludzi zginęło, a reszta musiała uciec na znajdującą się na północy wyspę Milos. Jedynie szybka i sprawna akcja ratunkowa włoskiej Regia Marina zapobiegła większym stratom wśród niemieckich żołnierzy. Podczas dwóch pierwszych dni operacji Major-General Freyberg popełnił poważny błąd taktyczny przypuszczając, że główny niemiecki atak nadejdzie z morza. Przez to nie zdecydował się na rozmieszczenie swoich wojsk wzdłuż brzegu w Chanii i nad zatoką Suda. Niemcy faktycznie zamierzali wysyłać ciężki sprzęt i wyposażanie oraz pewną liczbę żołnierzy 5. Gebirgs-Division drogą morską, więc wyżej wymienione starcie było pewnym potwierdzeniem myśli Major-Generala Freyberga. Podobne wydarzenie miało miejsce 22 maja 1941 r., kiedy jeszcze większy niemiecki konwój został zaatakowany przez Anglików 30 km na południe od wyspy Milos. Ten jednak uniknął losu poprzedniego, bo bronił go włoski okręt wojenny oraz samoloty Luftwaffe. Zmusiło to angielskie okręty do skierowania się na zachód - do cieśniny Kithera. Była to pierwsza większa bitwa powietrzno-morska II wojny światowej, gdzie największe szkody wyrządzały Junkersy Ju 87B "Stuka" udzielając niszczycielskiej lekcji skuteczności bombowców nurkujących wykorzystywanych przeciwko siłom morskim. W starciach z nimi Anglicy stracili 3 krążowniki i 6 niszczycieli, a 13 innego rodzaju okrętów zostało poważnie uszkodzonych (w tym 2 pancerniki i jedyny lotniskowiec, jakim dysponowała w tym czasie flota śródziemnomorska). 
Od rana 22 maja 1941 r. na lotnisku w Maleme niemieckie samoloty transportowe lądowały już bez większych problemów, dostarczając nowe pododdziały. Zmieniło to sytuację taktyczną na korzyść Niemców, a 24 maja Operacja "Merkury" nabrała już takiego rozmachu, że niemieckie zwycięstwo było już tylko kwestią czasu szczególnie, że Royal Navy została wyeliminowana. Tego dnia udało się nawiązać kontakt z broniącym się pod Galatas Fallschirmjäger-Regiment 3. W celu dalszych postępów Generaloberst Löhr kazał opanować zatokę Suda i przerwać brytyjskie linie dostaw, a następnie pomóc odciętemu Fallschirmjäger-Regiment 2 pod Retimno i Fallschirmjäger-Regiment 1 pod Heraklionem. Równocześnie Generalleutnant Ringel nakazał swoim pododdziałom skierować się prosto na wschód, przez główną drogę, silnie bronioną w Galatas przez Nowozelandczyków, jednak z pomocą Luftwaffe dotarli oni do Chanii. 27 maja 1941 r. Major-General Freyberg poinformował Major-Generala Wavella, że jego wojska dłużej już nie są w stanie stawiać oporu Niemcom i 28 maja 1941 r. Winston Churchill oraz Major-General Wavell wyrazili zgodę na ewakuację. W tym celu Major-General Freyberg zgromadził swoje siły w porcie Chora Sfakion skąd miały ich zabrać statki. 
28 maja 1941 r. Niemcy przebili się przez zaciekle bronione pozycje na wschód od Chanii i zajęli zatokę Suda. W tym czasie główne siły Aliantów podążały ku południowemu wybrzeżu wyspy. Generalleutnant Ringel nie zorientował się, że aż takie siły tamtędy zmierzają, więc na drodze do Chora Sfakion umieścił tylko nieduży pułk. Główne niemieckie siły ruszyły natomiast na wschód i 29 maja 1941 r. dotarły do swoich zdziesiątkowanych jednostek zmuszając następnego dnia do kapitulacji australijski batalion znajdujący się na wschód od Retimno. Australijczycy dostali za późno rozkaz o ewakuacji, ale angielska brygada i pewna liczba Greków, łącznie jakieś 3 500 ludzi, weszły kompletnie niezauważone przez Niemców na pokłady brytyjskich okrętów w Heraklionie w nocy z 28 na 29 maja 1941 r. 
 Przez cztery kolejne noce Royal Navy ewakuowała z wyspy 14 500 żołnierzy, ale kosztowało ich to wiele ze względu na nieustanne ataki Luftwaffe. Jednak na wyspie pozostało ponad 9 000 żołnierzy angielskich i 1 000 greckich, których ewakuować się nie dało - wszyscy trafili do niemieckiej niewoli. Rozkaz ostatecznej kapitulacji Aliantów przyszedł 1 czerwca o godzinie 9:00. "Zadanie zakończone. Od dzisiaj Kreta jest wolna od wroga" - melduje tego samego dnia Generalleutnant Löhr.
 
Podsumowanie
Obiektywnie patrząc, to działania na Krecie były katastrofą zarówno dla Niemców, jak i Aliantów, którzy stracili około 12 000 ludzi i 2 000 marynarzy oraz ogromne ilości sprzętu i wyposażenia. Wielu pozostało na wyspie, aby walczyć w oddziałach partyzanckich, ale Niemcy bezlitośnie ich mordowali, masakrując jednocześnie miejscową ludność. Z drugiej strony, ponad połowa lądujących na wyspie żołnierzy niemieckich zginęła lub została rana. W sumie XI. Flieger-Korps stracił około 6 500 żołnierzy, z czego aż 4 000 zginęło. Największe straty poniosły najlepiej wyszkolone i najbardziej doświadczone jednostki, czyli Luftlande-Sturm-Regiment 1 oraz 7. Flieger-Division. Ponadto stracono bezpowrotnie 220 samolotów, w tym 140 Ju 52/3m. Generalleutnant Kurt Student powiedział po wojnie: "Adolf Hitler bardzo się zmartwił na wieść o poważnych stratach poniesionych przez jednostki spadochronowe i doszedł do wniosku, że straciły one swój walor zaskoczenia. Potem często mówił, że czasy wojsk spadochronowych minęły". Straty Aliantów były oczywiście większe: 13 500 żołnierzy, ale aż 11 000 stanowili jeńcy. Do tego życie straciło około 1 500 żołnierzy greckich, a 5 000 trafiło do niewoli.
Operacja "Merkury" była źle zaplanowana, ale za jej wynik odpowiada dowództwo XI. Flieger-Korps. Walczący na wyspie Fallschirmjäger robili co mogli, ale ich życia zostały bezsensownie narażone. Przede wszystkim zawiodło rozpoznanie, gdyż nie doceniono sił przeciwnika oraz nie zdawano sobie sprawy, jak są one rozlokowane. Na szczęście dla Niemców katastrofy udało uniknąć się z powodu słabej reakcji Aliantów. Jak przyznają niemieckie raporty: "niemieckie rozpoznanie powietrzne w okresie poprzedzającym inwazję było nieodpowiednie, a obraz przedstawiony przez Luftwaffe nie pokazał rzeczywistej sytuacji na wyspie". Wiele kontenerów z uzbrojeniem i wyposażeniem spadło wprost na pozycje wroga i spadochroniarze byli często zabijani z własnej broni. Inne wpadały do jam, wąwozów i głębokich strumieni przez co nie dało się ich odzyskać. Poza tym niemieckie umundurowanie okazało się kompletnie niedostosowane do tak wysokich temperatur. W czasie walk wielu żołnierzy cierpiało wskutek udaru termicznego. Po operacji na Krecie żadna niemiecka dywizja spadochronowa nie była zaangażowana w operację powietrzną jako cała jednostka. 
Przekonanie Generalobersta Franza Haldera o tym, że zdobycie Krety ułatwi zaopatrywanie wojsk niemieckich w Afryce Północnej okazało się bardzo błędne, bo główna linia zaopatrzeniowa Niemców i Włochów przebiegała tak samo jak przed operacją "Merkury" - nieopodal Malty. Generalleutnant Kurt Student przyznał po wojnie, że Kreta była grobem niemieckich spadochroniarzy i trzeba mu przyznać rację, bo była katastrofą niemieckich sił powietrzno-desantowych. Po bitwie gazety w całych Niemczech tygodniami publikowały listy poległych. Pyrrusowe zwycięstwo na Krecie właściwie w niczym nie pomogło niemieckim oddziałom w Afryce Północnej. Sam Winston Churchill stwierdził, że "Bez zdobycia Malty państwa Osi stracą kontrolę nad sytuacją w Afryce", a Niemcy zamiast użyć swoich elitarnych oddziałów do tego celu, ponieśli ogromne i bezsensowne z perspektywy czasu straty. Zarówno wojska, jak i sprzęt użyty do desantu na Kretę, można było o wiele mądrzej wykorzystać, szczególnie, że Niemcy nie walczyli jeszcze na Froncie Wschodnim. Wydaje się, iż Operacja "Herkules", czyli planowana inwazja na Maltę, powinna być dla Niemców priorytetem, a do niej ostatecznie nie doszło w ogóle, m.in. przez straty z Operacji "Merkury". Choć Niemcy prowadzili oblężenie tej małej wysepki od 11 czerwca 1941 r. do listopada 1942 r., to i tak finalnie zakończyło się ono zwycięstwem Aliantów. Na pewno największą trudnością dla Wehrmachtu była przewaga Royal Navy na morzu, a zarówno Hitler jak i Mussolini wiedzieli, że nie pokonają ich stosując wyłącznie ataki z powietrza. Do ostatecznego natarcia miało dojść w październiku 1942 r., jednak i ono zostało powstrzymane, choć z dużymi stratami. Niemcy skupili się na ZSRS, a rejon śródziemnomorski był na drugim planie. Zbiegła się w tym czasie klęska państw Osi w Afryce, także na kolejny atak już się nie zdecydowano.

4 komentarze:

  1. Bardzo fajne artykuły. Podziwiam zaangażowanie autora przy popełnianiu tego i innych tekstów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za miłe słowa ^^ Pozdrawiam i zachęcam do śledzenia bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie, świetna strona. Żałuje, że dopiero teraz ją odkryłem, żałuje również tego, że pewnie "połknę" jej zawartość w najbliższy weekend i będzie po przyjemności xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię i postaram się żeby było co "połykać" cały czas ^^

      Usuń